2010
Album, który bez dłuższego namysłu można umieścić w szufladce z napisem "jazz". Muzyka jazzowa, która jednak zgrabnie lawiruje pomiędzy mieliznami tego gatunku - o czym za chwilę.
Skład instrumentalny to: klawisze (fortepian i fender rhodes), flet, skrzypce elektryczne, kontrabas i perkusja. Autor znacznej większości muzyki i lider projektu jest pianistą.
Na
Crossroads postawiono na klarowność w zasadzie wszystkich muzycznych elementów. Przykładowo, forma. Kilka razy przybiera postać ABA, gdzie A prezentuje konkretny temat, a w B jest improwizacyjnie obgadywany bądź to on, bądź harmonia, na której jest oparty. Przejrzystość harmoniki, skoro o niej mowa: kompozytor daje wybrzmieć poszczególnym akordom, dzęki czemu stanowią one wyraźny, łatwo odczytywalny trzon utworów. Akordy nie są, często w jazzie spotykanym, popisowym celem samym w sobie - są nośnikiem głebszych, emocjonalnych treści. Stosunkowo najmniej klarowym elementem jest melodyka. O ile bowiem w utworach posiadających wyraźną formę ABA melodia jest na tyle wyodrębniona, że nabiera właśnie cech formotwórczych, o tyle w kompozycjach opartych bardziej na konkretnym schemacie akordowym jest kształtowana w swobodny, improwizacyjny sposób. Nawet jednak i tam ogólne wrażenie przejrzystości gwarantuje wspomniana wcześniej posągowo kreowana harmonika, a element melodyczny wówczas wyraźnie funkcjonuje na zasadach wobec niej służebnych. Rytm - tutaj też jest ład, porządek i odczytywalność. Za wyjątkiem krótkich stricte improwizacyjnych, przerywnikowych interludiów, kompozycje mają dość łatwo odczytywalne metra. Symbolicznym przykładem jest tu
Strøget Waltz, do którego faktycznie, przy odrobinie inwencji, można by zatańczyć.
Crossroads kreuje bardzo różne nastroje muzyczne.
Adelgade czaruje z lekka orientalizującą onirycznością.
Skeppsbron to wspaniały przykład, że w muzyce oksymorony jak najbardziej są realne, bowiem mamy do czynienia z iście ognistą lodowatością (szczególnie we fragmencie, gdy jest przygotowywany grunt pod powrót części A oraz podczas samego powrotu).
Strøget Waltz to muzyczna ilustracja cech takich jak zdrowa pewność siebie, stabilność, optymizm, dostojeństwo (a skrzypcowe solo to na pewno jeden z najpiękniejszych momentów w historii wiolinistyki, rzecz porównywalna z geniuszem op. 77 Brahmsa).
Union Square West z kolei to rozkołysane stawianie pytań natury filozoficznej w wygodnym fotelu przy kominku.
Tongass Avenue to utwór w biegu, gdzie obecny jest podsórny lęk przed spóźnieniem się, z potoczystą, z lekka szaloną partią fletu kojarzącą się z pośpiechem. To co jednak spaja wszystkie te nastroje, nawet w co burzliwszych momentach, to swego rodzaju elegancja, niesnobistyczne wyrafinowanie i kunszt.
Crossroads gorąco polecam słuchaczom, którzy nie lubią stereotypowo jazzowego narcystycznego gadulstwa, ale cenią sobie wyrafinowanie harmoniczne i solidną pracę motywiczną tego gatunku. To jeden z rzadkich przykładów muzyki jazzowej, w której nadrzędna jest narracyjność, ukierunkowanie na słuchacza, a nie do wewnątrz grupy muzyków. Muzyka wyraźnie służy nam, słuchającym, naszej przyjemności z obcowania z nią - po to została skomponowana i zagrana. Jeśli sami muzycy także mieli mnóstwo frajdy na etapie tworzenia i nagrywania (a na pewno mieli), to jest to wątek zupełnie poboczny, dla centralnego punktu muzycznego łańcucha - słuchacza - niemający większego znaczenia.
http://lukaszlagocki.com