No cóż, powiedziałbym, że Mihau nic odkrywczego nie napisał. Wielokrotnie podnosiłem ten temat na Audiostereo... Ale... jak widać z reakcji innych uczestników na wpis Mihaua, to dopiero Lancaster musiał założyć nowe forum żeby można było spokojnie na ten temat pisać. Bez poruszania lawiny słowotoku audiosyfilityków.
Ezraa – chyba odrobinę przesadzasz z tym bas-reflexem... Twoje ulubione transmission-line potrafią być naprawdę gówniane ;) A przynajmniej takie były skutki ich „pchnięcia w lud” – np. w postaci TDL RTL (bo Studio grały zupełnie inaczej).
Rafal996 – nistety audiofilia nie polega na uwielbieniu muzyki. To zwykła „sprzętofilia” – doskonałe podłoże dla marketingowców i wszelkiej maści lanserów z kolorowych pisemek. Mihau słusznie zauważył istotną różnicę między audiofilami a fotografami-amatorami... W światku audiofili posiadaćcz tony sprzętu jest guru, któremu słowa spijają z ust, kpiąc sobie z głosów specjalistów, inżynierów, akustyków, ludzi tworzących muzykę...
Natomisat wśród fotografów-amatorów żeby być guru potrzebny jest jeszcze element kreacji... O kimś kto posiada megawypasiony sprzęt foto, a nie okaże się własnymi dziełami fotograficznymi, inni amatorzy powiedzą - tona sprzętu i ani grama talentu...
Audiofil to przy fotografach-amatorach taki kanapowy pierdziel z pilotem w dłoni. Który „przedłuża sobie fiuta” odpowiednio drogim (grubym) kablem zasilającym (no albo przynajmniej stwarza wrażenie, że go na taki stać).
Paww – tak, dobrze jest chodzić na koncerty, tylko na ilu z nich słychać jest to naturalne brzmienie instrumentów, o którym wspomina Parmenides? No i te wszystkie kiepskie wtyczki i mikrofony i głośniki na koncertach... A fuj! Najprawdziwszy jest tylko dźwięk AUDIOFILSKI... (dotąd naukowcy nie ustalili co to znaczy, więc wołanie kolegi Violett o polonistę jest jak najbardziej na miejscu :)
Jurek – a ja w prasie audio lubiełem jeszcze czytać POMIARY :)
PS. Lancaster, zmień wreszcie te klawiaturę! Zaraź się odrobiną sprzętofilii od komputerowców! ;)