Audiohobby.pl

Invaders must Die!

Obserwator

  • 66 / 5833
  • Użytkownik
25-04-2009, 20:58
Gdy pierwszy raz słuchałem tej płyty byłem nieco zawiedziony.
Co prawda prześwitywała tu i uwdziem stara, naga cudowność dawnego Prodigy ale dzwięki zdawały się wywoływać jakiś taki nienazwany dysonans..
Płyta powędrowała więc "na półkę" (poszła kurzyć się skrawkami bitów w kącie HDD).

Po jakimś miesiącu (własnie dzisiaj) wpadłem na pomysł włączenia jej ponownie.

Cóż za szok! Ta ekspresja, dynamika, młodzieńcza werwa i chęć życia cisnąca się w uszy spowodowała, że zacząłem pląsać niczym w transie po całym pokoju...

PS.
Czego audiofile używają do żelowania włosów?

lancaster

  • Gość
25-04-2009, 21:50
Obserwator, prodiża słuchaja u mnie dziewczyny :)))
Kilka kawałków jest na tej plytce całkiem fajnych i trzyma poziom z mojej ulubionej "The Fat Of The Land" ....czasami lubię posluchać i prodigy i jamiroquai i kazika...za audiosamplerami nie przepadam ;)

Obserwator

  • 66 / 5833
  • Użytkownik
25-04-2009, 23:34
Masz jak zwykle rację Lan.
Zwłaszcza co do "Take me to the hospital" i "Omen reprise".  
Znacznie wznioślejsze niż "Messiah" Handla.

dinus

  • 24 / 6085
  • Użytkownik
30-04-2009, 20:59
Ja bałem się podejść do tej płyty po ostatniej wtopie, być może zbyt dużo po nich oczekuję. W końcu kupiłem i nie żałuję. Kapitalna płytka, stare, dobre Prodigy. "Warrior\'s Dance", "Omen Reprise" kapitalne.

Pozdrawiam
Daniel

konopa

  • 417 / 6064
  • Zaawansowany użytkownik
02-05-2009, 01:50
mi sie plytka wkreca w umysl bez zadnych oporow; uwazam, ze zawarty material to kawal dobrej roboty.
u mnie zbiera punkty za to, ze jest bardzo taneczna.
warrior\'s dance+zamiatanie nogami w rytm muzki=reakcja lancuchowa, ktora niesie ze soba mnostwo energii

Gdy wyjdziesz z pudełka, zauważysz, że było puste...