Witam wszystkich.
Od pół roku jestem posiadaczem GS1000. Zanim je kupiłem przez ponad miesiąc porównywałem brzmienia kilkunastu droższych modeli słuchawek, od Beyerdynamików, poprzez AKG, Sennheiser, Ultrasone, inne modele Grado aż po różne kombinacje słuchawek/wzmacniaczy Staxów, niewiele na początku wiedząc czego chcę i czego można się spodziewać po brzmieniu audiofilskiego sprzętu i zdając się na sugestie kolegi i sprzedawców. Wcześniej przez wiele lat wystarczały mi HD570 Sennheisera wpinane wprost do wyjścia słuchawkowego Marantza CD6000, ale w końcu popsuły się i postanowiłem poszukać czegoś w zamian. To, co w ciągu tej miesięcznej przygody odkryłem, przerosło moje najśmielsze oczekiwania: dźwięk w słuchawkach może być wybitny.
Zdecydowałem się na GS1000, bo odpowiada mi dźwięk szczegółowy i pełny powietrza - w podobnym duchu wypowiadały się niektóre osoby na tym forum. Jakieś dwa tygodnie po kupieniu Grado natrafiłem na Ultrasone Edition 9 i choć te ostatnie nie powalają przestrzenią, to jednak dźwięk wydał mi się wspanialszy i kto wie co by było, gdybym je napotkał wcześniej.
Jak dotąd nic nie napisałem o wzmacniaczach słuchawkowych - a bo jest po temu powód. Podczas odsłuchów używałem kilku, od Linnarta, poprzez egzotycznie wyglądające klocki, których nazw niestety nie pamiętam, aż po Headline'a Naima i studyjnego DAC-a firmy Mytek. Teraz proszę ludzi o słabych nerwach o wyrozumiałość dla początkującego miłośnika dźwięków: różnice pomiędzy słuchawkami, praktycznie każdymi jednymi, wydawały mi się od początku wyraźne, czasami ogromne; natomiast różnice pomiędzy wzmacniaczami - często różniącymi się o kilka tysięcy złotych - wydawały mi się albo małe albo wręcz niezauważalne. Dlatego dałem sobie na wstrzymanie do czasu nabrania większego osłuchania się z GS1000 podłączanym wciąż do gołego Marantza CD6000.
Minęło pół roku i czuję, że nadchodzi czas na znalezienie reszty do słuchawek. GS1000 są wspaniałe, ale w kombinacji z gołym Marantzem mają ewidentne kłopoty z sybilantami i przejaskrawionymi górnymi rejestrami. W brzmieniu orkiestry w ogóle tego nie dostrzegam, ale słuchając elektroniki i głosu ludzkiego zaczyna mnie to męczyć. Mam nadzieję, że tym łatwiej uda mi się znaleźć odpowiedni sprzęt, który po prostu wyeliminuje problem.
I teraz moje pytanie: czy ten problem w ogóle da się wyeliminować? I dalej, znając już nieco mój gust i "ścieżkę rozwoju": jaki wzmacniacz słuchawkowy polecacie? Kolega namawia mnie na zestaw Naima; pół roku temu słuchałem kilku CD z Headlinem i bardzo mi się podobał, ale muszę go posłuchać jeszcze raz i sprawdzić jak rozwiązuje mój problem. Tymczasem może nakierujecie mnie na jakieś inne rozwiązanie?
Serdecznie pozdrawiam,
gwos