Witam,
W zasadzie każdy interesujący się słuchawkami miał styczność z tymi nausznikami lub przynajmniej czytał ich recenzję, pozwolę sobie zatem dodać tylko kilka zdań od siebie.
W moim przypadku zakup AKG K701 miał w sobie szczyptę szaleństwa - kupiłem je bez odsłuchów, w oparciu o relacje z sieci (niestety mam zbyt mało czasu, żeby go spędzać w salonach na odsłuchach). Słuchawki mają w tej chwili około 10 miesięcy grania (średnio 2-3 godziny dziennie), więc jeśli wygrzewanie ma jakiś wpływ na sprzęt (myślę, że głównie wygrzewają się neurony w korze słuchowej ;-), to moje K701 są na pewno dotarte. Do rzeczy:
1) Design: kwestia gustu. Dla mnie nieco zbyt nowoczesny (na biurku bardziej pasowałyby do jakiegoś Maca, a nie do mojego klasycznego Thinkpada), ale bez odrobiny tandety.
2) Jakość wykonania. 5/5. Plastik wysokiej jakości, doskonale barwiony, żadnych zastrzeżeń. Konstrukcja solidna, przewód elastyczny, całość sprawia wrażenie sprzętu z wysokiej półki cenowej. Dodatkowy plus to estetyczny i praktyczny stojak (pasuje mi kolorystycznie do Sugdena Bijou :-) Welurowe pady mięciutkie, skóra pod nimi nie poci się. Jedynym minusem jest ich lekkie wycieranie się w miejscu w którym opierają się o zauszniki okularów.
3) Wygoda. 4+/5. Słuchawki są lekkie, dobrze leżą na głowie, nie uciskają uszu. Skórzany pasek ma natomiast (przynajmniej na początku) istotną wadę - po dłuższym (>1-2 godzin) noszeniu słuchawek miałem uczucie, jakby coś ostrego wbijało mi się w szczyt czaszki, tuż przed przednią krawędzią tego paska. Na szczęście w tej chwili pasek jest bardziej elastyczny i to nieprzyjemne odczucie nie występuje.
4) Dźwięk. 5-/5. Uwielbiam brytyjski sprzęt audio ze względu na wspólną cechę wielu urządzeń z tego regionu - granie tzw. muzykalne, głównie średnicą. AKG K701 doskonale wpisuje się w ten typ brzmienia, dodając od siebie wspaniałą przestrzenność dźwięku, przekładającą się na niewielkie "rozrzedzenia" muzyki (dźwięk pozostają koherentny ma w sobie więcej "powietrza", instrumenty nie nachodzą na siebie). Przekaz jest muzykalny (dźwięki są wspaniale ze sobą "posklejane" i płynne, co nie oznacza wcale, że dźwięki w AKG K701 są w jakiś sposób niedookreślone, nic z tych rzeczy), ale dzięki uprzestrzennieniu nabiera on cech nieco (podkreślam, nieco) właściwości analitycznych. Owo uprzestrzennienie przekłada się ponadto na kolejną kapitalną cechę AKG K701 - słuchawki te grają i "w głowie", jak i "poza nią". Z tego powodu są to dla mnie słuchawki uniwersalne - na niedużych poziomach głośności wspaniale mi się przy nich pracuje, muzyka jesy cały czas obecna, ale nie jest natarczywa. Z kolei podczas krytycznych odsłuchów można (jeśli ktoś ma ochotę) wsłuchać się w detale tła, pobawić w analizowanie muzyki lub po prostu dać się ponieść ich pięknemu pastelowemu brzmieniu. Czego mi brakuje, to minimalnie bardziej zaznaczonej podstawy basowej (chociaż dub, w którym basu nie brakuje, brzmi na nich doskonale) . Z tego powodu dźwięk AKG K701 jest dosyć lekki (a może taki właśnie ma być?), czasami zbyt zwiewny. Przypomina mi malarstwo impresjonistyczne - lekkość, barwa, ruch i światło zamiast kształtu i masy malarstwa np. klasycystycznego.
Podsumowując: pięknie wykonane, wygodne słuchawki do długiego delektowania się muzyką. Uniwersalne w ograniczonym stopniu - niestety źle nagrane płyty brzmią arcypaskudnie. Ze względu na lekkość dźwięku nie sprawdzą się u fanów headbangingu. Wspaniale brzmią na nich głosy ludzkie, fortepian, instrumentu strunowe. Gorzej wypadają organy i bębny.
Moje AKG napędzam Sugdenem Bijou (CD + Headmaster), którego jak znajdę chwilę - postaram się Wam nieco bliżej opisać, bo to zacny sprzęt, a znajomość marki Sugden w Polsce jest.. niewielka :-)
____________________
It's not easy being green