Może to powinno być w Pogaduchach, ale... w sumie sprawa dotyczy sprzętu stereo :) a tam są jednak watki typowo bocznicowe.
Zamówiłem ostatnio u Boba Critesa kopułki tytanowe do moich Forte (takie jak na załączonym obrazku, patrz też wątek Klipschowy). Dotarły sprawnie, większą część czasu spędzając oczywiście w Urzędzie Celnym. I niestety oprócz naliczenia opłat (co wkalkulowałem w koszty) Urząd tym razem odcisnął swoje dodatkowe piętno w bardzo przykry sposób.
Kopułki tak mocno zainteresowały jakiegoś neandertalczyka celnego, że w ramach kontroli, bez dodatkowych opłat wykonał dodatkowo testy wytrzymałości mechanicznej jednej z membranek. Została wciśnięta w głąb, a następnie wyciśnięta, wygładzona i jak gdyby nigdy nic włożona z powrotem do pudełka.
Nie muszę chyba dodawać, że druga sztuka, zapakowana w oryginalny celofanik, dotarła czyściutka i nienaruszona.
I mam pytanie - czy ktoś z Was zetknął się z podobnym barbarzyństwem i czy są jakiekolwiek szanse na wyegzekwowanie od Urzędu jakiejś odpowiedzialności? Czy istnieją w ogóle stosowne procedury, czy pozostaje się sądzić?
Koszt tych kopułek nie jest duży, ale dla mnie to kwestia zasad.