W sobote od rana bawilem sie ze zmiana proporcji w ilosci tonow wysokich i srednich w stosunku do basu. Samemu to robic jest ciezko, gdyz jak rezystory zmieniam kolejno w niewielkoch roznicach ich wartosci, to po czasie wymiany ciezko uslyszec, czy np. ilosc wysokich sie zmienila. Idealnie byloby, gdybym ucho mial przy glosniku, a druga osoba wymieniala rezystory i to, aby skrocic czas, tylko ich koncowki dotyka do zaciskow. W kazdym razie, obecnie wartosci rezystorow mocno roznia sie od poprzednich i nie wiem jak to wytlumaczyc, ale poczulem wieksza przyjemnosc ze sluchania i przez ok. 4,5 godziny bez przerwy sluchalem, tak przyjemnie bylo. Potem na troche sie polozylem, przespalem i pozniej nadal sluchalem. Co ciekawe, obecnie bas wprawdzie jest nieco bardziej anemiczny (skromniejszy), a slucha sie z wieksza przyjemnoscia i jest wrazenie poprawy jego jakosci. Mam np. szesc plyt Patricii Barber i z wszystkich wiekszosc utworow przesluchalem. Nie wiem, czy to tylko kwestia psychoakustyki, czy tez czulem wieksza przyjemnosc niz zwykle dlatego, ze tej wokalistki dawno nie sluchalem. Do konca nie wiem co jest grane, ale w niedziele takze odczuwalem wieksza przyjemnosc ze sluchania rowniez innych rzeczy.
No i do teraz nadal to samo... Wprawdzie dzisiaj z braku czasu nie moglem dlugo sluchac, ale wczoraj sluchalem bez przerwy ok. 5 godzin - az taka przyjemnosc sprawia mi obecnie sluchanie - mam wrazenie - iz taka, jak nigdy przedtem.
A tak w ogole, to do proby dokonania tych zman zainspirowal mnie dzien wczesniej kolega, ktory wpadl do mnie, aby posluchac i porownac z lampa moj nowy nabytek, a mianowicie wzmacniacz tranzystorowy. Wieczorem zaczal troche narzekac, ze cokolwiek puszcze, to mu dominuje bas. Z tym, ze tlumaczyl to tym, ze byc moze powoduje to zmeczenie, gdyz juz takie mocno odczuwa. No i na drugi dzien postanowilem zmienic proporcje: wysokie i srednie, w stosunku do basu, co spowodowalo wlasnie takie odczucia, o jakich pisze. Musze na dniach zaprosic tego kolege, pod wplywem sugestii ktorego, wprowadzilem te - niby male - zmiany, aby uslyszec jego opinie, czy osobiscie rowniez slyszy (czuje) jakas roznice, czy tez zupelnie nie, bo byc moze, to co ja czuje jest spowodowane jakas chwilowa (kilkudniowa) zmiana nastroju, czy cos takiego ?
Co o tym sadzicie ? Czy takie drobne korekty mogly spowodowac taka zmiane w odczuwaniu wrazen zwiazanych ze sluchaniem ?