Czy znana jest jakaś metoda na "regenerację" elektrolitów ?
Jakieś "reformatowanie" ?
Jakieś poddawanie składowej stałej ?
Jakieś poddawanie składowej zmiennej ?
Lekkie podsmażanie, np. krótkimi impulsami udaru prądowego, silnymi, ale na tyle krótkim, aby od razu ten kondek wyleciał w powietrze ? (środki ochronne na oczy - posiadam).
Ostatnio zupełnie niechcący wykonałem pewien eksperyment z elektrolitem.
Co prawda nowym.
Elektrolit 1500uF / 250V niechcący podłączyłem do napięcia stałego 1800 V DC.
Mówiąc inaczej: Maksymalne dopuszczalne napięcie pracy przekroczyłem około siedmiokrotnie.
Przypuszczam że 50 milisekund to mogło trwać. Ile może trwać czas aktywacji / rozłączania bezpiecznika tablicowego B6, który jest poddany zdecydowanemu zwarciu (łuk we wnętrzu lampy) ?
W każdym razie - o dziwo - ten elektrolit wcale nie wybuchł.
A ino się trochę zdenerwował.
Rozgrzał się do temperatury około 100 stopni. Trochę pośmierdział.
Nawet nie zdążył się wypuczyć / wydęcia dostać.
Natomiast co ciekawe - po tym jak ostygł - pracuje zupełnie normalnie.
Można by nawet powiedzieć, że teraz dźwięk się nawet trochę bardziej aksamitny zrobił ...
Może w tym szaleństwie jest jakaś metoda na "regenerację" starych elektrolitów ?
Najpierw je sformatować, powoli podnosząc napięcie polaryzacji przez wysoką rezystancję aż do pełnej wartości napięcia nominalnego, a potem je serią takich krótkich impulsów typu "pobudka" do życia przywrócić ?