Soha II vs GainClone- czyli o tym jak lampa spotyka op-amp…
Prologue…
Bohaterami tej recenzji są wzmacniacze wymienione w temacie. Soha 2 jest wzmacniaczem hybrydowym, czyli połączeniem tranzystora i lamp ( w jej przypadku mogą to być np. ECC81,82,83,88 ). W egzemplarzu testowanym siedzą ECC88 od Tesli. Jeżeli ktoś orientuje się trochę w lampach, to wie, że lampy od Tesli nie cieszą się pochlebnymi opiniami. Jeżeli ktoś zrobi Sohę 2 i zamierza kupić NOSy od Mullarda, Telefunkena czy też RCA, proszę o branie mojej opinii z większym dystansem.
Wracając do właściwego tematu recenzji, Soha 2 ma stopień wyjściowy w klasie A, przez co wzmacniacz bardzo się grzeje. Wystarczy 30 min pracy i można sobie ogrzewać ręce o obudowę.
Konkurentem Sohy w tej recenzji jest GainClone pracujący na LM3875. Owy wzmacniacz operacyjny miecie mocą wyjściową wszystkie „małe” op-ampy. GC pracuje w klasie AB. W sekcji audio siedzą Black Gate N 100uF/50V a części odpowiadającej za zasilanie BC Comp 1000uF/50V. Chciałbym dodać, że w GC kondensatory mają zbawienny wpływ na brzmienie, coś jak wymieniane lamp.
GC to wielki kloc w porównaniu do Sohy, jest przynajmniej dwa razy szerszy od niej. Wymiarami GainClone przewyższa konkurencyjną hybrydę, ale jak jest z brzmieniem…
Sound experience…
Wkładamy lampy, podłączamy kable i przełączamy dźwigienkę do pozycji ON i Soha 2 budzi się do życia. Wzmacniacz musi pograć około 30 min, by osiągnął swoje właściwe brzmienie a ono jest nader ciekawe.
Pierwsze co zauważamy to ogromna czystość brzmienia, gra on wręcz sterylnie, lecz zarazem ciepło. Każde niuanse są ukazywane z należytą detalicznością, lecz nie daję po oczach (uszach). To jest według mnie bardzo ważna cecha: umiejętność podania dużej ilości szczegółów, ale nie w nie męczącej postaci. Muzyka płynie i płynie. Nie jest tak, że nie ma na co zwrócić uwagi. Mikroinformacje ukazują się bardzo swobodnie. Noszą się po przestrzeni z należytą swobodą.
Soha 2 uprzestrzennia i to bardzo. Nie czuć żadnej próżni, prawdziwe powietrze, w którym znajdujemy się podczas słuchania. W połączeniu z RS1 daje to wręcz wspaniałe wrażenie uczestniczenia w nagraniu. Nie czuć końca sceny. W niektórych wzmacniaczach czuć trochę jakby ktoś postawił dwie ściany na granicach. Słuchając z Sohy 2, owe granice znikają a dźwięk rozchodzi się po przestrzeni i wybrzmiewa odpływając w dal, której końca nie czuć. Wspaniałe uczucie. Budowanie planów w głąb też wychodzi temu wzmacniaczowi wspaniale. Słuchając koncertów, można odczuć, że oklaski i okrzyki dochodzą z bardzo daleka. Czasami można się nabrać na tą magiczną iluzję i pomyśleć, że ktoś nas wołał.
Kolejną bardzo dobrą rzeczą w brzmieniu Sohy 2 jest jej sposób kreowania sopranów. Można go określić jako bardzo naturalny. Sopran nigdy nie zakłuje w uszy chociaż, jeżeli się ktoś uprze to można znaleźć płytę, na której zetnie twoje bębenki. Bardzo dobrze wybrzmiewa, i rozchodzi się po przestrzeni. Talerze są nadzwyczaj naturalne i słuchając rocka można się w nie bardzo dobrze wsłuchać. Bas natomiast jest dość twardy i jego wybrzmiewanie jest nieco skrócony. Nie znajdziemy tutaj mięsistego basu, będzie on bardzo szybki. Może się to podobać lub nie. Ja osobiście wolałbym, żeby troszkę dłużej wybrzmiewał i miał więcej tych najniższych rejestrów. Najbardziej w tym wzmacniaczu cenię tą umiejętność kreowania sterylnego brzmienia, i naturalnych sopranów. Bas też nie jest zły ale nie jest idealny. Myślę, że to można sobie poustawiać różnymi lampkami. Jeżeli ktoś chce zainwestować w porządne lampy to najbardziej polecane i najlepsze w uszach słuchaczy są NOSy takie jak Amperex „Bugle Boy”, produkcje Telefunkena, Mullarda i RCA. Które wybrać, to trzeba posłuchać samemu. Jedynym problemem jest tutaj cena, gdyż lampy Telefunkena potrafią osiągać zawrotne ceny. Cóż, niestety za jakość trzeba słono płacić.
GainClone również potrzebuje krótkiej rozgrzewki, w jego przypadku są to kondensatory. Muszą się naładować by osiągnąć pełnię parametrów i właściwe brzmienie.
GC prezentuje zgoła inną szkołę brzmienia. Jest ono bardziej ocieplone i mięsiste ( zasługa tutaj BG N ). Szczegóły nie są podane na tacy, zaserwowana jest natomiast piękna barwa. Dźwięk jest bardzo „romantyczny” i bardziej klimatyczny niż w Soha 2. Bas nie jest tak szybki i dynamiczny, lecz dostajemy prawdziwe mięsko. Jeżeli ktoś narzeka w Gradosach na suchy, dudniący bas ( ja w życiu bym go tak nie określił, ale lubi coś innego ) to z GC nie ma na nic narzekać. Sam przyznam, że bas GainClona jest lepszy niż ten z Sohy 2, zwłaszcza w słuchawkach z takim basem jak HD600/580, które same w sobie nie mają go dużo. Myślę, że do prądożernych K701, GC też by się nadał. Z RS1 też jest bardzo dobrze. Bas schodzi trochę niżej niż w Soha 2, przez co ma się wrażenie, że kontrabas jest pełniejszy, a perkusja mocniejsza. Nie mówię, że szybsza, ale w moim odczuciu lepsza. Średnica jest bardziej romantyczna i lekko podbarwiona piękną nutą słodyczy. Owa słodycz absolutnie nie przeszkadza w słuchaniu. Jest przyjemna, można się przy niej zrelaksować. Zwłaszcza przy dobrych kawałkach fortepianowych. Tu, podobnie jak w basie, są one pełniejsze, a lekka słodycz nie przeszkodzi, bo się nie narzuca. Wokale nie są tak aksamitne jak w hybrydzie, ale bardziej barwne i soczyste.
Podobnie jak Soha 2, GC dobrze potrafi wykreować soprany. Różnica tutaj nie jest duża, jest bardzo subtelna. W GaCku są one bardziej dociążone, jakby z minimalnie grubszej blachy. Soha 2 natomiast ukazuje je jako lżejsze, trochę bardziej swobodne. Oba równie dobrze niosą się po przestrzeni. A jeżeli już mówimy o przestrzeni, tutaj też różnice są subtelne. Z początku wydaje się, że hybryda ma ją naturalniejszą, lecz wystarczy wsłuchać się bardziej i ta przewaga nie jest już bardzo słyszalna. Ja stwierdzam, że Soha 2 minimalnie lepiej gra horyzontalnie, a GC natomiast minimalnie lepiej w głąb. Różnice tutaj są naprawdę subtelne i z ich określeniem miałem najwięcej problemów.
Wcześniej, gdy miałem GC z BC Comp 1000uF/50V w torze audio, dźwięk różnił się o wyżej opisywanego. Wtedy idealnie pasowało to do Cal!recabled, dawało im prawdziwą górę i rozdzielczość
Oba wzmacniacze dobrze grają i z HD580 na kablu od HD650 i z RS1. Najgorszą cechą Sennków jest bas, trochę anemiczny. GC nadrabia tutaj mocniejszym basem z lepszym wypełnieniem i barwą średnicy. Soha 2 wykazuje się natomiast czystszym graniem i lżejszymi sopranami. Z RS1 jest podobnie, GaCek daje wiecej mięska, a Soha 2 gra lżej.
And the winner is… neither.
Zwycięzcy wskazać nie mogę, oba wzmacniacze walczyły zażarcie i kończę ich walkę remisem. Każdy ma taką cechę, która góruje nad drugim i vice versa. Soha 2 z pewnością trafi do moich rąk ale czy to oznacza sprzedaż GainClone? Nie, za bardzo lubię to brzmienie, by się z nim rozstać. Sprzedaż wchodzi jedynie w grę, jeżeli Soha 2 będzie zdecydowanie lepsza niż GC. A sprawić to mogą lepsze lampy, za którymi powoli zaczynam się oglądać ;). Już upolowałem RCA Clear Top i jeżeli one nie przechylą szali zwycięstwa na stronę Sohy 2 to spróbuje z innymi. A z odsprzedażą nie będzie problemu, ponieważ ECC82/12AU7 ( lampy, które chcę zastosować ) są popularnymi lampami i zawsze znajdą się chętni na dobre lampki ;).
GC potrafi urzec swoja barwą, Soha 2 natomiast aksamitnym brzmieniem. Pierwszy jest bardziej mięsisty, drugi bardziej przejrzysty. Większy „Power” czuć w GaCku, hybryda brzmi bardziej spokojnie. Można by tak pisać jeszcze długo, ale nie ma to dużego sensu.
Gdyby miał do wyboru tylko jedne z nich to musiałbym się bardzo zastanowić, który wybrać, bo naprawdę trudno jest podjąć decyzję.
Jeżeli ktoś będzie chciał składać Sohę 2 to podaje link do strony x500, na której jest bardzo dokładnie wytłumaczona droga od zlutowanej płytki do działającego wzmacniacza.
http://soha2.republika.plDziękuję za uwagę
krisio ;)
PS. Zdjęcia pojawią się jutro :D