Czerwony tramwaj.
No cóż. Nie wygląda to urządzenie na audiofilskie. Ba ! Nie wygląda jak coś co jest przeznaczone do audio.
Wygląda bardziej na jakąś miniaturową spawarkę wykonaną przez ucznia jakieś szkoły zawodowej, po 10 piwach.
Nie mogę sobie odmówić tej krytyki obudowy z racji swojego wrednego charakteru. Mam nadzieję, że konstruktor nie zdzieli mnie za te słowa
czymś ciężkim, w głowę, w jakieś ciemnej klatce schodowej. :D
Urządzenie jednym słowem wygląda dość "kontrowersyjnie"
Jakże pozory potrafią zmylić....oj, i to bardzo.
Tak się dziwnie składa, że jest to jeden z najlepszych wzmacniaczy jakie słuchałem. To prototyp DIY, wykonany przez konstruktora z okolic Poznania. Ten "czerwony tramwaj" potrafił skutecznie dokopać takiemu wzmacniaczowi jak KRELL FPB 300. Mojego Vincenta roznosi w strzępy. Starszy model Accuphase za 20 kzł, też został daleko w tyle. Dźwięk z tego wzmacniacza jest gładki, bez śladów ostrości ale i bez utraty szczegółów. Dźwięk jest bardzo "równy", bez preferowania jakiegoś zakresu. Bass jest bardzo dobrze kontrolowany. Niby w tle ale jak trzeba to potrafi "łupnąć". "Czerwony tramwaj" doskonale radzi sobie z z dużymi kolumnami i potrafi je trzymać za pysk i to bez zająknięcia. Jest coś takiego w tej szkaradzie, że chce się słuchać muzyki. Nie chodzi tutaj o jakieś efekciarstwo ale o wysoką kulturę dźwięku, która dodatkowo poprawia się po zastosowaniu specjalnego filtru (też DIY).
Konkludując. Ten wzmacniacz gra muzykę a nie ją reprodukuje.
Zastanawiam się czy ten wzmacniacz ma jakieś wady. Z pewnością jakieś ma (bo to prototyp), ale nie dla mnie.
Nie jestem elektronikiem. Nie wiem jak jest zbudowany i czy projekt został zaaprobowany przez naukowców z NASA. Przy tej jakości dźwięku, przyznam, że mnie to zupełnie nie interesuje.
Same ochy i achy ? Tak !
Wyrosłem już z ekscytowana się klockami audio ale w tym miejscu te "ochy i achy" są uzasadnione.
P.S. Czy ktoś chce kupić mojego Vincenta SV233 :D