Po raz pierwszy moją uwagę na ten problem zwrócił nie kto inny jak Weber Rehde.
Przy jakim wychyleniu głośnika, skutkiem jego pracy nie jest już fala akustyczna tylko zwyczajny wiatr?
Bo fala akustyczna oznacza drgania cząstek powietrza, czyli po przejściu fali cząsteczki te powracają mniej więcej do punktu wyjściowego - w idealnej sytuacji powinny powracać dokładnie do tego samego punktu. Rehde twierdził w swojej broszurze, i na zdrowy rozsądek (oraz znając jego dokonania) jestem w stanie się z nim zgodzić, że głośniki o dużym wychyleniu nie generują już tak naprawdę fali akustycznej tylko zwyczajny wiatr, bo cząsteczki powietrza się przemieszczają (choć z jakiegoś powodu przy pomiarach wydaje się, że wszystko jest OK - o ile pamiętam, on tłumaczył dlaczego mikrofon zostaje "oszukany" w takiej sytuacji, mozna sprawdzić).
Rehde na p rzykład z jednej strony używał głośników o bardzo małych wychyleniach, a z drugiej, przy względnie dużych głośnikach basowych (10- cali) nie kazał im schodzić bardzo nisko.
Na czuja zgadywałbym, że duże znaczenie ma też tutaj szybkość głośnika.
I praktyczny aspekt problemu - czy głośnik 20-calowy, przy głośnym słuchaniu, wychyla się np. 1 mm, czy też 2, 3, 4, etc.?
I jakie jest wychylenie głośnika 12-calowego przy podobnej głośności?