KingSound KS-H3
Gdy je wyjąłem z pudełka i podłączyłem, nie trzeba było robić żadnych porównań by stwierdzić, że grają bardzo źle.
Przez parę dni myślałem nawet, że jedyny pożytek z zakupu, to możliwość docenienia tego, jak dobre są Omegi SR-007MK1.
Z upływem kolejnych dni i grania praktycznie bez przerwy, dźwięk zmieniał się na lepsze.
Złośliwie stwierdzę, że na gorsze ciężko było sobie wyobrazić i pewnie tylko dlatego. :)
Dźwięk jeszcze trochę ewoluuje, ale myślę, że jakoś specjalnie lepiej już nie będzie.
Za to dopuszczam, że może być gorzej.
Znam opinie, wcześniejszą i sporo późniejszą o tym samym egzemplarzu KS-H3.
Ta późniejsza jest bardzo podobna do tego, co pisałem o tych słuchawkach, na dzień dobry.
Być może po "wygrzaniu", nastąpiło stosunkowo szybko, "przegrzanie" słuchawek.
Jeżeli tak szybko się degradują i tracą swoje walory soniczne, to niezbyt to zachęcające.
A może to tylko taki egzemplarz. Jak na razie, to tylko spekulacje i hipotezy.
Jak jest naprawdę, pokaże dopiero czas oraz większa liczba opinii i doświadczeń z tymi słuchawkami.
Wygląd.
Nie wyglądają najgorzej, ale nie jest to dostojna elegancja Omegi Staksa.
Za to sporo lepiej niż którakolwiek z Lambd i nie gorzej niż pierwsze modele serii SR.
KS-H3 przypominają mi trochę stylem, inne chińskie słuchawki tj. Hifiman HE-5 (HE-6).
Mam na myśli blachowate uchwyty muszli, identyczne pady oraz podobne niedopracowania wyglądu i funkcjonalności.
Patrząc na Omegi Staksa, to w jednym i drugim przypadku, zalatuje trochę tandetą.
Funkcjonalność.
Dopiero mając KS-H3 można docenić cały kunszt produktów Staksa.
Patrząc na dopracowane rozwiązania SR-007, KS-H3 wygląda bardziej, na zaawansowany prototyp, niż przemyślane i skończone dzieło. Pałąki i docisk głowy zostały skopiowane, ale i tu brak dbałości o szczegóły.
Aż prosi się obszycie skórą pałąków mocujących tak jak w Omedze. Pady Omegi to arcymistrzowstwo.
I nie chodzi tylko o sam wygląd. Nie służą tylko, jako ochrona głowy, przed uciskiem metalowych muszli.
Są całościowo przemyślane. Mają wyższe bandy oraz profilowany kształt w środku i na zewnątrz.
Tworzą większą komorę rezonansową, szczelnie przylegają do głowy i co nie jest bez znaczenia, odchylają pod kontem przetwornik. To wszystko ma wpływ na prezentację i modelowanie dźwięku. Porównując same pady, można wyrobić sobie zdanie, jakie kto miał priorytety. W przypadku Staksa, widać dbałość o detale, komfort, dopieszczenie konstrukcji i takie dążenie do ideału. Widać, że nie koszty, są tu najważniejsze.
Patrząc na KS-H3, mam wrażenie, że podstawowym kryterium była cena i to, aby jak najszybciej wejść z produktem na rynek. Pady KS-H3 nie zdają egzaminu, ze względu na trudności w układaniu się i powstające szpary przy uszach.
Jeżeli chodzi o wykonanie słuchawek, to jest ono na poziomie wspomnianych Hifimanów HE-5 (czy HE-6).
Ale są dużo lżejsze od Hifimanów, lepiej od nich, trzymają się głowy i są wygodniejsze.
Dźwięk.
SR-007MK1 - kreślony kilkoma równoległymi krzywymi o różnych grubościach i kolorach, którym wspólny kierunek nadaje linia melodyczna utworu.
Duże zróżnicowanie, wielka swoboda i lekkość, jedwabistość, gładkość, przepiękne wysokie, braki na dole pasma.
Soprany są czyste, gładkie i dźwięczne do samego końca (Ave Maria (Caccini) by LIBERA, z albumu "New Dawn" z solistą Tomem Cully).
KingSound KS-H3 - rysowany jakby jedną grubszą kreską o barwie i kierunku nadawanym przez instrument prowadzący.
Mniej zniuansowany, bardziej zduszony, trochę chropawy, słabsze soprany i podobne braki na dole pasma, choć bas jest masywniejszy, to jednak gorzej podany.
Sposób prezentacji.
Scena na 007MK1 jest kilka metrów dalej niż na KS-H3, dużo głębsza i znacznie szersza.
SR-007MK1 - wysmakowany kulturalny dystans, stolik w głębi sali, przyciemnione światła, stonowani muzycy, nastrojowo i ciepło. Mimo oddalenia, wszystkie dźwięki docierają, ale ich impet i masa jest mniejsza.
KS-H3- zdecydowanie bliższe obcowanie i inny rodzaj relacji, większa masa dołem i bardziej nachalnie a stolik, tuż przy scenie. Saksofonista jak się lepiej wychyli, może zajrzeć gościom do talerza.
Czasami bywa aż nazbyt blisko i instrument(y) pierwszego planu, zagłusza(ją) szczegóły w tle.
W niektórych nagraniach, dźwiękowi brakuje ostrości, takiego wyraźnego obrysu (konturowości) i jest mdły w odbiorze.
W moim odczuciu, KS-H3 podobnie jak SR-007 mają tendencję do grania, jakby na jednym poziomie emocjonalnym.
Uważam na przykład, że 007MK1 to mistrz spokojnego, nastrojowego plumkania.
Różnica polega na tym, że w SR-007MK1 to unikatowa cecha, taki styl, a w KS-H3, braki w dynamice i łatwo to odróżnić.
Oba modele, nie są w stanie oddać ostrego werbla perkusji czy nagłego jak grom, walnięcia w kocioł, tak żeby wyrwało z fotela. Jeżeli ktoś chce, czegoś takiego doświadczyć, to polecam LCD-3, YH-1000. Na elektrostatach jest to nieosiągalne.
Na Hifiman HE-5LE głos Andrea Bocelli brzmi bardziej głęboko, niż na KS-H3.
Na HE-5LE jest taki z przepony, na KS-H3 bardziej gardłowy.
Podstawowe różnice to: mniejsza głębia niskich tonów w KingSoundach, braki na górze, mniejsza scena i mniejsza dynamika.
Reszta jest dosyć podobna.
Uwagi końcowe.
KS-H3 są łatwiejsze do napędzania niż SR-007MK1, (ale trudniejsze niż SR-404 Signature).
W KingSoundach, po dotknięcie dłońmi do muszli, membrany nie "trzeszczą" jak w SR-007MK1.
Ewentualne modyfikacje, które warto przeprowadzić, to na pewno wymiana padów na te od Omegi.
Jeżeli ktoś wierzy, że coś to da, można je zrekablować przewodem Staksa.
Jak ktoś ma możliwość i dopuszcza użycie equalizera, polecam pobawienie się suwakami.
Mnie się podobają, takie ustawienie:
55Hz-> +2; 77Hz-> +3; 110Hz->+1 622Hz-> -1; 880Hz-> -3; 1.2-> -1; 1.8-> +1; 2.5kHz > +3, 3.5kHz-> +4;
5kHz-> +5; 7kHz-> +6; 10kHz-> +7, 14kHz-> +9, 20khz-> +5. Reszta częstotliwości na zero (foobar2000).
Największe zarzuty na obecnym etapie to:
- braki na górze pasma,
- granie pierwszym planem (scenie brakuje głębi),
- dźwięk bez charakteru,
- słaba holografia.
KS-H3 nie są jakoś dramatycznie złe, ale i niczym specjalnym się nie wyróżniają. Można na nich słuchać muzyki. :)
Ale sonicznie nic specjalnego. Niczym nie porwą, niczym nie zadziwią. Słuchawki jak słuchawki.
Zwrócę jeszcze uwagę, że tak naprawdę 3 tysiące złotych nie wystarczy.
Same słuchawki nie zagrają. Trzeba mieć jeszcze jakieś urządzenie z wyjściem PRO ONLY.
Ktoś, kto chce rozpocząć przygodę z elektrostatami, musi doliczyć minimum 1000 zł za dedykowany wzmacniacz tranzystorowy M-10. Lampowy M-20 jest sporo droższy. W USA zestaw z tym wzmacniaczem kosztuje 1900$.
Po doliczeniu kosztów przesyłki, opłaty importowej, wychodzi ok. 2500$ (w przybliżeniu 9700 zł płacąc poprzez PayPal).
To dosyć wysoka kwota. I w tym momencie, pryska mit taniości, takiego rozwiązania.
Za 12000-12500 zł można znaleźć zestaw SR-007MK2 z SRM-727.
A to naprawdę o wiele lepszy standard w tej grupie czy klasie produktów.
Trzeba jeszcze dodać, że oba wzmacniacze KingSound jak na razie, nie mają najlepszych opinii.
Jeżeli ktoś, chciałby kupić KS-H3, jako jedyne czy docelowe - odradzam. Są tańsze i lepsze alternatywy.
W cenie do 3 tys. złotych można kupić słuchawki dynamiczne, które będą od nich lepsze.
A za 4 tys. można znaleźć Lambdy ze wzmacniaczem i to też będzie lepsze rozwiązanie.
Uważam, że prestiżu z zakupu, też żadnego nie będzie. Obecnie "prawdziwe elektrostaty" to STAX-y.
KingSound to na razie tylko namiastka. Jak ktoś się uprze, może je kupić, ale nie będą to najlepiej wydane pieniądze.
Moim zdaniem, nie ma ryzyka, dokonanie nietrafionego zakupu KS-H3 w oparciu o tzw. "dobre opinie recenzentów".
Gdy słuchawki będą już w salonach, to niewygrzanych nikt nie weźmie. Po minucie słuchania wrócą na półkę.
A jak będą wygrzane i się komuś spodobają, to je sobie kupi i będzie się cieszył.
Przy zakupie przez Internet, można je zwrócić w ciągu 2 tygodni od daty otrzymania.
Z mojego doświadczenia wynika, że można je w tym czasie, bardzo gruntownie przetestować.
A emocji i zabawy przy tym! :)
Robiłem, co mogłem. Wykazałem maksimum, dobrej woli i zaangażowania.
Chyba nikt mi nie zarzuci, że się nie starłem. :-)
Niestety mam złą wiadomość. KingSound KS-H3 nie będą drugimi SR-009 za ułamek ceny.
Nie zastąpią też Lambd czy serii SR-007. Po prostu są od nich słabsze.
Moim zdaniem, wejście na rynek modelu KS-H3, niewiele zmieniło.
Dalej trzeba rozglądać się, za którymś z modeli Staksa, aby cieszyć się rasowym dźwiękiem elektrostatów.