Bardzo żałowałem, że nie mogłem być na warszawskiej prezentacji Orfeuszy II w marcu w Warszawie. Udało mi się ich posłuchać dopiero dziś na Audio (Video) Show. Piątek, a więc było względnie mało ludzi - tłumy zjawią się dopiero jutro i pojutrze, więc chyba nie powinienem narzekać; jednak rwetes i szum w małej sali Sennheisera był spory i nie mogę się nadziwić, że tak delikatna materia jaką jest muzyka podawana w otwartych słuchawkach, do tego niebylejakich słuchawkach, nie spotyka się z równie delikatnym i poważnym traktowaniem, choćby przepierzeniem blokującym odgłosy dochodzące z sąsiedniego stolika. No nic, posłuchałem i popowzruszałem się. Jeśli dobrze pamiętam, po marcowej imprezie uczucia i oceny forumowiczów były mieszane, ale jak rozumiem tylko w powiązaniu i w porównaniu ze starym Orfeuszem. Dla mnie Dwójki zabrzmiały wstrząsająco pięknie (Jedynek nigdy nie słyszałem). Zbyt mało czasu, żeby nacieszyć się tym wspaniałym brzmieniem; jednorazowa sesja trwała zaledwie 10 minut, choć udało mi się podejść jeszcze dwa razy. Wróciwszy do domu upewniłem się, że moje SR-009 nadal mają sens; jest dobrze a mogło być gorzej. Tak czy inaczej szacunek dla Sennheisera! Nie boli mnie, że nie stać mnie na te słuchawki; nie stać mnie również na obrazy dawnych mistrzów. Dobrze jest jednak wiedzieć, że w branży wciąż są marzyciele-twórcy, którym czasem udaje się dotknąć nienazywalnego.