Audiohobby.pl

Klub Orpheus

L3VY

  • 224 / 5605
  • Aktywny użytkownik
02-04-2016, 01:07
Jakie to było bolesne spotkanie...
Moje ukochane nadsłuchawki AKG K1000 które tak uwielbiałem nie miały nic do powiedzenia.

Bywając u Włodka dość często jakieś 2 lata temu po tym jak stał się posiadaczem AKG K1000 zaczęliśmy poszukiwania najlepszego towarzysza do ich napędzenia. Słuchając przeróżnych wzmacniaczy Włodek osiągnął bardzo zadowalający system, który mi się bardzo podobał. K1000 były dla mnie najlepszymi słuchawkami. W prawdzie nie miały za wiele basu, jednak ja to im wybaczałem, bo grały dla mnie najlepiej zarówno pod względem barwy jak i separacji, szczegółów, pięknie wydobywając niuanse jednocześnie nie będąc zbyt analitycznymi czy kłującymi. Z lampą oferowały piękną barwę.

Potem choroba postępowała i Włodek kupił 009 i 007. Te drugie dla mnie są bardzo słabymi słuchawkami, które wiele maskują i ukrywają, oferując w zamian "lampową" barwę jednak dla mnie to granie było zbyt ciemne i matowe. Takie ciepłe kluchy. Za to 009+717 poszły w zupełnie inną stronę. Te już grały pełnym pasmem z preferencją obu skrajów. Bas jest, góra jest, środek nieco wycofany, takie jakby idealne jednak nie dal mnie. Ja dalej wolałem K1000 które miały więcej średnicy (kosztem basu) i nie tak analityczne, lekko podbite wysokie tony.

Minęło ze 2 lata od kiedy przychodziłem na herbatkę i odsłuch K1000. W między czasie Włodek zmienił lokum i zaczął szukać kolumn. Zadzwonił że ma Orfiego, więc przyjechałem i się zadziwiłem.

Orpheus to w ogóle inna liga niż 009 czy K1000. Tak zapewne wiele razy to już czytaliście i słyszeliście. Sam się dziwiłem tym zachwytom i pianiem nad Orfim jaki to on super - póki sam go nie posłuchałem.

Wzmacniacz Orpheus + 009 vs słuchawki Orpheus:
- 009 grają trochę głośniej
- 009 mają lekko podbite skraje pasma
- Orfi gra pełnym pasmem z preferencją średnicy, która jest ciepła i bardzo przyjemna w odbiorze
- Orfi jednocześnie pokazuje bardzo dużo dźwięków, informacji o instrumentach, pomieszczeniu, oddaje pogłosu, odbicia z sali, można łatwo usłyszeć całą akustykę pomieszczenia w którym dokonywano nagrania, jednocześnie podaje to w tak łagodny sposób że musiałem się zmuszać aby ich słuchać, bo myślami odpływałem gdzie indziej
- 009 zagrają niemal każdy rodzaj muzyki
- Orfi zagra łojenie, jednak słuchanie tego nie sprawi radości, bo poda to w zbyt ugrzeczniony sposób. Słuchałem na nim mojej ulubionej siepy, zespołu Panzer AG, album This is my battlefield. Słyszałem każde z szybkich uderzeń, dźwięk się nie zlewał, były szczegóły, jednak zabrakło krzykliwości - przez w tym przypadku zbytnią preferencję średnicy przez Orfiego.
- Odnośnie kreowania sceny to Orfi gra na boki od uszu i w tył. Bardzo mi się to nie spodobało - jako codziennemu słuchaczowi kolumn, stojących z przodu. Tutaj miałem wrażenie że siedziałem na końcu sceny za muzykami. Po 30-40 minutach oswoiłem się z tym i przestałem na to zwracać uwagę. Do momentu gdy to na jakimś utworze usłyszałem instrument 1,5m z przodu i 0,5m po prawej od siebie. Zdjąłem słuchawki, bo pomyślałem że to Serbiny zaczęły grać. Jednak kolumny nie grały.
009 grają wewnątrz głowy i tylko trochę wokół. Orfi ciągle gra na 0,5-0,7m po bokach i trochę w tył, jednak czasami potrafi pokazać instrumenty nawet dalej i to z przodu.

Powracając co raz to do K1000 które były podłączone do integry MBLa z przykrością odwieszałem je na stojak. Po prostu nie było czego słuchać. Wcześniej bardzo mi się podobały i dałbym się za nie pokroić, jednak tylko do momentu bezpośredniego porównania z Orfim. Można było sobie wmawiać że w K1000 tylko trochę brakuje basu, za to mają piękną średnicę i wysokie jednak mając obok Orfiego to tylko wmawianie sobie. To zupełnie inna liga. Przy nim K1000 nie mają basu i kropka. Kontrabas jest za mały, słychać głównie struny, zamiast dźwięku z pudła. Cała średnica nie jest odpowiednio dociążona i ma za mało masy i wypełnienia.

Zatem czy Orpheus to ideał?
Moim zdaniem nie. I on ma swoje wady jak wszystko na tym świecie. Osobiście chciałbym więcej dynamiki i szybsze narastanie dźwięków. Poprawa konturu i impaktu przy zdjęciu trochę zbyt podbitej średnicy dała by brzmienie bardziej angażujące i 'prawdziwe' granie.
Dlatego to nie jest skończona droga i złapany futrzak. Za czas jakiś trzeba będzie poszukać lepszego wzmacniacza dla słuchawek Orpheusa. A nim to nastąpi to jeszcze posłuchamy DACa w nim zawartego, bo póki co graliśmy z MBL1531 w roli transportu i DACa.

Ło matko 45 minut pisałem. Jak ktoś przeczytał całe wypociny to gratuluję wytrwałości.
_________________________________________
Pozdrawiam Mirosław Andrejuk
profesjonalne adaptacje akustyczne   www.AcousticLab.pl

brodacz

  • 1780 / 3799
  • Ekspert
02-04-2016, 17:23
Dzięki Mirek
nie  ma co, wpadłeś z przytupem :-)
Fajny szczery opis ,dobrze się czyta.

Czyli wychodzi na to ,że wszystkie Mirki lubią K1000 ;-)
« Ostatnia zmiana: 02-04-2016, 17:24 wysłana przez brodacz »

brodacz

  • 1780 / 3799
  • Ekspert
02-04-2016, 17:32
Ale ja gupi  ,dopiero teraz do mnie dotarło ,że Ty Włodek możesz jechać z HEV90 na dwa różne baty.
Pełen szacun chłopie , +10 do respektu na mieście :-)

Gustaw

  • 3846 / 3285
  • Administrator
02-04-2016, 20:38
Włodek co wspominał o wsi.
Jeżeli tak, to można uznać, że "high-end" i "wykwint" trafiły "pod strzechy" ;-)

Ged

  • 1714 / 5866
  • Ekspert
02-04-2016, 21:26
Mirku, dziękuję, że wpadłeś do mnie, również za to, że poprosiłeś o podpięcie starych AKG, a przede wszystkim, że chciało Ci się opisywać "high-endy" :)
Brodaczu - do szczęście brakuje mi tylko "dziurki" na Orfeusza w moim LRT. Wtedy mógłbym tak jak Wiktor na bieżąco porównywać napęd oryginalnego wzmacniacza ze wzmocnieniem innych "wynalazków".

Ged

  • 1714 / 5866
  • Ekspert
02-04-2016, 21:28
Gustaw - my jesteśmy bardziej "U Pana Boga za piecem" niż "Sami swoi" :)

Gustaw

  • 3846 / 3285
  • Administrator
02-04-2016, 22:55
Gustaw - my jesteśmy bardziej "U Pana Boga za piecem" niż "Sami swoi" :)

Gustaw

  • 3846 / 3285
  • Administrator
02-04-2016, 22:58
... a tak bardziej serio to milutki zestawik.

4m

  • Gość
05-04-2016, 10:11
Takie "zebranie" było ostatnio u nas na wiosce:

Niby wszystko fajnie, ale AKG tak szybko jak to możliwe należy wymienić na SR-Omegę. Po co w tak zacną rodzinę podrzucać takie kukułcze jaja? Ich widok kłuje w oczy :/


Historię Orfeusza zna każdy kto chodził do gimnazjum, więc ją pominę, ale przytoczę parę słów o postrzeganiu mitu jej bohatera, gdyż uważam, że przez pryzmat mitu należy patrzeć na Orfeusza.

Mitem o muzyce najsłynniejszym, najstarszym i - jak się wydaje - najbardziej znaczącym jest ten o Orfeuszu, również ze względu na rozwinięcia, jakim uległ później w myśli Platońskiej. Nie ulega wszelako wątpliwości, iż jest on najbardziej istotny dla historii myślenia muzycznego, czego dowodzi jego ogromna popularność, a także wykorzystywanie go przez samych muzyków. Orfeusz to bohater mityczny, który złączył nierozerwalnie śpiew z dźwiękiem liry. Tym wszakże, co najbardziej fascynuje w micie orfickim jest czarodziejski i magiczny aspekt muzyki. Orfeusz nie jest, jak to interpretowano o wiele później (na przykład w okresie renesansu), symbolem cywilizacji, symbolem sztuki, która koi duszę do tego stopnia, iż jest w stanie wzruszyć nawet posępne postacie mieszkańców świata podziemnego; muzyka w micie orfickim jest raczej magiczną i ciemną (oscura) mocą, która obala prawa naturalne i może pogodzić przeciwstawne zasady zdające się rządzić naturą: życie i śmierć, zło i dobro, piękno i brzydotę. Śpiew Orfeusza unieważnia i rozwiązuje wszystkie te antynomie dzięki magiczno-religijnej mocy muzyki.

O ile w jednym nurcie myślenia greckiego muzyka była pojmowana jako składnik cywilizacji, jako istotny element edukacji człowieka, a co za tym idzie - jako czynnik koordynujący i harmonizujący wszystkie zdolności ludzkie, nie należy zapominać, i ż równolegle odczuwano ją również jako mroczną siłę, złączoną z mocami zła i dobra, zdolną uzdrawiać, wznosić człowieka ku boskości, ale też strącać go między siły zła. Dlatego muzyka zyskuje wymiar rytuału religijnego i oddziałuje etycznie. Mit orficki nie kontrastuje z hedonistyczną koncepcją muzyki, lecz pogłębia ją i wznosi ku wyższej sferze: Orfeusz ze swą lirą uosabia moce zdolne zatrzymać i odwrócić zwykły bieg wydarzeń. Jego śpiew sprawia przyjemność, lecz chodzi tu o przyjemność szczególną, która zmienia się w oczarowanie i zmusza wszystkie istoty, aby mu uległ, owładnięte wyższą mocą.

Enrico Fubini : Historia estetyki muzycznej.



4m

  • Gość
06-04-2016, 09:06
Ładnych parę lat później postrzeganie Orfeusza 'nieco' się zmieniło, o czym świadczą słowa Ojców.

Klemens Aleksandryjski (zmarły około 212 roku) stwierdza w swym Słowie Zachęty Dla Pogan, że mity starożytne są okrutne i zwodnicze, zaś muzyka, poprzez którą w większości się wyrażają prowadzi do zguby.

Moim zdaniem - stwierdza Klemens - nasz tracki Orfeusz, jak również śpiewak z Teb [Amfion] i Metymny [Arion] nie są godni miana człowieka, ponieważ wprowadzają w błąd. Pod pozorem muzyki znieważyli oni życie ludzkie popychani przez złego ducha i zręcznymi czarami przywiedli człowieka do upadku. Wysławiając gwałtowną śmierć w swych rytuałach religijnych i włączając żałosne legendy do modłów, prowadzą jako pierwsi do bałwochwalstwa. Swymi pieśniami i czarami wtrącili w poniżającą niewolę tych, którzy jako mieszkańcy niebios mogliby cieszyć się prawdziwą i szlachetną wolnością. Jakże inny jest jednak mój śpiewak; przybył on, aby przynieść kres tej gorzkiej niewoli złego ducha, który nad nami panuje.

Klemens pojmuje wszechświat jako "instrument o wielu głosach", zaś śpiew zostaje przezeń utożsamiony z samym "boskim Logosem". Te same moce, które starożytni łączyli z śpiewem Orfeusza, zostają w nowym swiecie chrześcijańskim przypisane biblijnemu śpiewakowi Dawidowi.
Źródło jw.



Mit o Dawidzie to jednak zupełnie inna historia, na którą w świecie słuchawkowym dopiero czekamy :)

Mit zjawia się znikąd, nie jest świadomie powoływany do istnienia. Nie jest spekulacją, prymitywną interpretacją świata, pseudofilozoficzną konstrukcją. Nie opisuje rzeczywistości, ale ją zagarnia, dostosowując do własnych praw. Jest opowieścią o potężnym zdarzeniu, rejestruje wtargnięcie w znaną nam rzeczywistość elementu nie-z-tego-świata. „Mit jest wydarzeniem jedynym, absolutnym – pisał znakomity mitograf Cesare Pavese – jest zgęszczeniem siły życiowej, należącej do sfer innych niż sfera naszego życia codziennego, a jako taki wnosi powiew cudu w to wszystko, co na niego naprowadza i co jest do niego podobne”. Mit anektuje rzeczywistość i przekształca ją w paradoks. Nie jest retorycznym dodatkiem, przypadkową ozdobą życia, przeciwnie: w symbolicznym skrócie dotyka zawsze materii  i s t o t n e g o, drąży zagadkę egzystencji.
[...]
Czy to wszystko sprawia, że Orfeusz spadł już dzisiaj tylko do roli baśniowego herosa? Czy stał się dla nas już tylko tragiczną postacią z gabinetu woskowych figur antycznej przeszłości?

Dariusz Czaja : http://www.dwutygodnik.com/artykul/888-przemiany-orfeusza.html

Ged

  • 1714 / 5866
  • Ekspert
17-04-2016, 21:46
Wiktor, Panowie :)
Czy słyszycie działanie DACa we wzmacniaczu Orfeusza ?
Poprowadziłem sygnał bezpośrednio z CD do DACa Orfeusza vs. przez DAC wbudowany w CD oraz przedwzmacniacz. Wydaje mi się, że nie ma różnicy, może nieco lepiej jest przez przedwzmacniacz, ale raczej to kwestia poziomu wzmocnienia.

wiktor

  • 2503 / 5864
  • Moderator Działu Słuchawki
19-04-2016, 14:52
Tak, Włodku, ten DAC w Orfeuszu jest bardzo dobrym urządzeniem. Po dwudziestu pięciu latach, moim zdaniem nie ustępuje wiele jakością dźwięku nowemu modelowi Accuphase DC901. Wady też ma oczywiście. Brak wejścia USB.

;)

mirek10

  • 1210 / 4364
  • Ekspert
22-04-2016, 23:21
Jakie to było bolesne spotkanie...
Moje ukochane nadsłuchawki AKG K1000 które tak uwielbiałem nie miały nic do powiedzenia.

Bywając u Włodka dość często jakieś 2 lata temu po tym jak stał się posiadaczem AKG K1000 zaczęliśmy poszukiwania najlepszego towarzysza do ich napędzenia. Słuchając przeróżnych wzmacniaczy Włodek osiągnął bardzo zadowalający system, który mi się bardzo podobał. K1000 były dla mnie najlepszymi słuchawkami. W prawdzie nie miały za wiele basu, jednak ja to im wybaczałem, bo grały dla mnie najlepiej zarówno pod względem barwy jak i separacji, szczegółów, pięknie wydobywając niuanse jednocześnie nie będąc zbyt analitycznymi czy kłującymi. Z lampą oferowały piękną barwę.

Potem choroba postępowała i Włodek kupił 009 i 007. Te drugie dla mnie są bardzo słabymi słuchawkami, które wiele maskują i ukrywają, oferując w zamian "lampową" barwę jednak dla mnie to granie było zbyt ciemne i matowe. Takie ciepłe kluchy. Za to 009+717 poszły w zupełnie inną stronę. Te już grały pełnym pasmem z preferencją obu skrajów. Bas jest, góra jest, środek nieco wycofany, takie jakby idealne jednak nie dal mnie. Ja dalej wolałem K1000 które miały więcej średnicy (kosztem basu) i nie tak analityczne, lekko podbite wysokie tony.

Minęło ze 2 lata od kiedy przychodziłem na herbatkę i odsłuch K1000. W między czasie Włodek zmienił lokum i zaczął szukać kolumn. Zadzwonił że ma Orfiego, więc przyjechałem i się zadziwiłem.

Orpheus to w ogóle inna liga niż 009 czy K1000. Tak zapewne wiele razy to już czytaliście i słyszeliście. Sam się dziwiłem tym zachwytom i pianiem nad Orfim jaki to on super - póki sam go nie posłuchałem.

Wzmacniacz Orpheus + 009 vs słuchawki Orpheus:
- 009 grają trochę głośniej
- 009 mają lekko podbite skraje pasma
- Orfi gra pełnym pasmem z preferencją średnicy, która jest ciepła i bardzo przyjemna w odbiorze
- Orfi jednocześnie pokazuje bardzo dużo dźwięków, informacji o instrumentach, pomieszczeniu, oddaje pogłosu, odbicia z sali, można łatwo usłyszeć całą akustykę pomieszczenia w którym dokonywano nagrania, jednocześnie podaje to w tak łagodny sposób że musiałem się zmuszać aby ich słuchać, bo myślami odpływałem gdzie indziej
- 009 zagrają niemal każdy rodzaj muzyki
- Orfi zagra łojenie, jednak słuchanie tego nie sprawi radości, bo poda to w zbyt ugrzeczniony sposób. Słuchałem na nim mojej ulubionej siepy, zespołu Panzer AG, album This is my battlefield. Słyszałem każde z szybkich uderzeń, dźwięk się nie zlewał, były szczegóły, jednak zabrakło krzykliwości - przez w tym przypadku zbytnią preferencję średnicy przez Orfiego.
- Odnośnie kreowania sceny to Orfi gra na boki od uszu i w tył. Bardzo mi się to nie spodobało - jako codziennemu słuchaczowi kolumn, stojących z przodu. Tutaj miałem wrażenie że siedziałem na końcu sceny za muzykami. Po 30-40 minutach oswoiłem się z tym i przestałem na to zwracać uwagę. Do momentu gdy to na jakimś utworze usłyszałem instrument 1,5m z przodu i 0,5m po prawej od siebie. Zdjąłem słuchawki, bo pomyślałem że to Serbiny zaczęły grać. Jednak kolumny nie grały.
009 grają wewnątrz głowy i tylko trochę wokół. Orfi ciągle gra na 0,5-0,7m po bokach i trochę w tył, jednak czasami potrafi pokazać instrumenty nawet dalej i to z przodu.

Powracając co raz to do K1000 które były podłączone do integry MBLa z przykrością odwieszałem je na stojak. Po prostu nie było czego słuchać. Wcześniej bardzo mi się podobały i dałbym się za nie pokroić, jednak tylko do momentu bezpośredniego porównania z Orfim. Można było sobie wmawiać że w K1000 tylko trochę brakuje basu, za to mają piękną średnicę i wysokie jednak mając obok Orfiego to tylko wmawianie sobie. To zupełnie inna liga. Przy nim K1000 nie mają basu i kropka. Kontrabas jest za mały, słychać głównie struny, zamiast dźwięku z pudła. Cała średnica nie jest odpowiednio dociążona i ma za mało masy i wypełnienia.

Zatem czy Orpheus to ideał?
Moim zdaniem nie. I on ma swoje wady jak wszystko na tym świecie. Osobiście chciałbym więcej dynamiki i szybsze narastanie dźwięków. Poprawa konturu i impaktu przy zdjęciu trochę zbyt podbitej średnicy dała by brzmienie bardziej angażujące i 'prawdziwe' granie.
Dlatego to nie jest skończona droga i złapany futrzak. Za czas jakiś trzeba będzie poszukać lepszego wzmacniacza dla słuchawek Orpheusa. A nim to nastąpi to jeszcze posłuchamy DACa w nim zawartego, bo póki co graliśmy z MBL1531 w roli transportu i DACa.

Ło matko 45 minut pisałem. Jak ktoś przeczytał całe wypociny to gratuluję wytrwałości.
wszystko poza jednym kolega zapomnial o jakich cenach mowimy za te sluchaki, K-1000 kosztuja pieciokrotnie taniej a roznica tak nikla w jakosci grania ze nie jednemu K-1000 graja lepiej a wlasnie jak sie ma jakosc-cena moze kolega przytoczy ceny tych sluchawek.....

-Pawel-

  • 4720 / 5469
  • Ekspert
23-04-2016, 12:57
Mirek, z Twojej wypowiedzi nic nie wynika. Stosując analogiczną metodę weryfikacji możemy wykazać wyższość dowolnego modelu słuchawek nad praktycznie każdym flagowcem, który zyskał miano legendy.

Moim zdaniem największą wadą K1000 jest powtarzalność przetworników. Miałem przyjemność słuchać egzemplarza, który wyraźnie odstawał od reszty. Ich ostateczna ocena to nie tylko zasługa tego modelu, ale też w przypadku pewnych cech, konkretnego egzemplarza. Pisząc, że K1000 są najlepsze można równie dobrze wyjść z założenia, że wszystkie kobiety o imieniu Anna są piękne i mądre. Ponadto w K1000 kuleje współczynnik jakość/słuchalność (poza egzemplarzem Karola, być może i Twoim ;-) ), dlatego też często bywa tak, że stymulując tylko kilkoma wyżyłowanymi cechami dźwięku stają się męczące na dłuższą metę lub/i kompatybilne tylko z garstką gatunków muzycznych. Miałem je trochę czasu więc wiem o czym piszę i nie ma czegoś takiego jak "zbyt naturalne" czy "realistyczne do bólu". Albo coś jest OK albo mamy tylko kolejną wersję zniekształceń, którą możemy zaakceptować lub nie.

majkel

  • 7476 / 5864
  • Ekspert
23-04-2016, 14:59
Mirek, z Twojej wypowiedzi nic nie wynika. Stosując analogiczną metodę weryfikacji możemy wykazać wyższość dowolnego modelu słuchawek nad praktycznie każdym flagowcem, który zyskał miano legendy.
Mirek tylko zwrócił uwagę, że można mieć dobre słuchawki taniej.
Cytuj
Moim zdaniem największą wadą K1000 jest powtarzalność przetworników.
Ten sam problem ma Stax w modelu SR-007. Słyszałem 4 egzemplarze i co najmniej 3 różne brzmienia.
Cytuj
dlatego też często bywa tak, że stymulując tylko kilkoma wyżyłowanymi cechami dźwięku stają się męczące na dłuższą metę lub/i kompatybilne tylko z garstką gatunków muzycznych. Miałem je trochę czasu więc wiem o czym piszę i nie ma czegoś takiego jak "zbyt naturalne" czy "realistyczne do bólu". Albo coś jest OK albo mamy tylko kolejną wersję zniekształceń, którą możemy zaakceptować lub nie.
To zdanie też (mi) bardzo pasuje do Staxów SR-009 - pewne rzeczy na wierzch, inne do tyłu i wychodzi dźwięk, który jest mieszaniną braków oraz wyczynów i nie przekonuje mnie w ogóle. K1000 są dla mnie lepszym zestawem kompromisów niż poznane modele Staxa, a jeszcze lepszym jest choćby bohater wątku, albo Sony MDR-R10.