Zapomniane słuchawki.
Na pewno winien jestem Lambdom kilka ciepły słów. Jakby nie było, to właśnie one były moimi pierwszymi elektrostalami. Zobaczcie, jaki niewdzięczny ze mnie gość. Ładnie pozwijany kabelek, równiutko poukładane w szafce, wypucowane i co tam jeszcze słuchawkom się należy, a na uszy ubrać się nie chce. Kompletnie zapomniane, długo nie słuchane. Gdyby nie próby z nowym kablem głośnikowym do LST, to nic by się nie wydarzyło.
Pewnie z zazdrości coś tym Lambdom się dzisiaj porobiło. Naprawdę jestem bardzo miło zaskoczony, szczególnie SR-Lambda Signature. Poszedłem za ciosem i porównałem cztery Lambdy. Szkoda, że nie mam SR-Lambda Pro, ponieważ zweryfikowałbym ten medialny szum z ostatnich miesięcy. Zauważyłem, że są one dzisiaj w modzie. Ceny też zrobiły się wysokie, nawet bardzo.
SR-404 Limited Edition
Na lampowym wzmacniaczu Staxa zagrały najspokojniej, Jak dla mnie w zakresie balansu tonalnego bliżej im, tak o jeden mały krok, do nowej serii SR-007 MK2, natomiast dalej, i to wyraźnie, do SR-009. Nie są zbyt jasne, zbyt nachalne w wysokich tonach. Czytałem we wcześniejszych postach o mocnym basie. Moje takie nie są, i to na pewno. Moim zdaniem właśnie średnica wychodzi nieco do przodu. Świetne do słuchania po ciężkim dniu. Nie będą męczyć mnóstwem szczegółów, raczej wprowadzą relaksacyjny charakter przekazu.
SR-4070
Podobno studyjne, podobno unikalne w budowie i dość tajemnicze, bo niewiadomo co w nich siedzi. Ja upieram się, że Lambdy i gotów jestem spierać się, że tak właśnie jest. Grają podobnie jak pierwsze SR-404, tyle że basu jest więcej. Cały ten przekaz jest jak dla mnie przekombinowany. No niby wszystko okej, ale trudno przyzwyczaić się do 4070 po przejściu ze słuchawek otwartych. Nie podoba mi się w nich góra. W tej zamkniętej obudowie jest jej za dużo. Staje się dominująca wobec pozostałych zakresów. Pierwsza seria gra bardziej naturalnie od drugiej.
SR-Λ Signature
Poczciwe staruszki nie do zdarcia. To za ich sprawą jestem dzisiaj pod takim wrażeniem Lambd. Sam nie mogę uwierzyć, że dopiero teraz słyszę jak im blisko do dziewiątek. Za kilkanaście procent wartości flagowego Staxa dostaje się słuchawki, które kompletnie nie kłują w ucho po przesiadce z 009, SR-Omegi lub Orfeusza. No trochę mnie poniosło, ale podzielcie to na dwa i będzie dobrze. Do bardzo ładnego, wyrównanego dźwięku należy dodać dobrą holografię. Te słuchawki mogą być pięknym wstępem do elektrostatów za bardzo rozsądną cenę.