Trochę historii... W marcu 2012 na sąsiednim forum audiofilskim popełniłem taką mini-recenzję.
Od kliku ładnych lat słucham modelu 007 (Mk I). Kiedy go kupowałem był wyraźnie lepszy od następnych "w kolejce" Staxów, a także od moich Sennheiserów HD 600. Ujęła mnie rozdzielczość i lekkość dźwięku. Nigdy nie słyszałem tylu szczegółów, tak zwiewnie granych. Do niczego nie można było się przyczepić.
Około 3-4 miesięcy temu miałem okazję posłuchać u siebie w domu najnowszych Stax'ów 009.
Żródłem był bardzo dobry odtwarzacz SACD. Wzmaciacz słuchawkowy to mój Stax 717, tranzystorowy. Połączony z odtwarzaczem AQ Diamond (cinch). Do wzmacniacza słuchawkowego można podłączyć dwie pary słuchawek, więc zakładałem i zdejmowałem je na przemian :-)
009 pakowane są w duże drewniane pudełko w różanym kolorze, z pięknie wymodelowanymi piankami wyścielającymi. 007 chowają się w cudnym i praktycznym kuferku z rączką. 009 są masywniejsze, sprawiają wrażenie ciężkich, dużych i baaaardzo drogich słuchawek. Komfort obu modeli jest identyczny i modelowy. Szeroki pas na głowie powoduje, że nie ma „punktowego kłucia”. Duże skórzane nauszniki obejmują całe uszy, zapewniają też idealną wentylację. Jeszcze większy komfort, o ile pamiętam, miałem tylko z prostokątnymi Staxami (chyba z powodu podłużnych nauszników).
Zaskoczenie : 009 jest lepszy, wyraźnie. Chociaż lepiej byłoby napisać : o wiele bardziej podoba mi się 009. Nowe Staxy grają wyraźniej, bardziej zdecydowanie, głośniej. Trudno uwierzyć, że to możliwe w porównaniu do 007, ale tak jest. Myślałem, że to sprawa parametrów (impedancja, skuteczność). Ale nie – sciszałem o 5-6 dB przy słuchaniu 009 i dalej miałem takie same odczucia. Rozdzielczośc jest absolutna, szybkość i bezpośredniość dźwięku wzorowa. Najlepiej słychać to przy „smaczkach” z drugiego planu : 009 pokazują je od razu, przy 007 trzeba najpierw ...posłuchać 009, a potem usłyszeć, że i w 007 te „smaczki” istnieją. Ta wyrazistość, dynamika i przejrzystość wychodzą przy każdym rodzaju muzyki. Słuchałem bluesa, country, klasyki kameralnej i polskich pieśni pijackich. Zawsze tak samo bajecznie z 009.
Ale... wracałem do 007. Chyba chciałem się mylić, czekałem aż się „otworzą”. To się nie stało, niestety. Niemniej zacząłem myśleć o 007 w pozytywnych kategoriach (nie miałem wyjścia :-)). Słucha się ich przyjemnie. Może przyjemniej ? To taki high-end na późne letnie wieczory. 009 to absolutny „wyczynowiec”, rano, w południe i w nocy. Dźwięku 009 raczej nie określiłbym jako „zwiewnego”. Namacalność dalszych planów też może mieć swoje wady – w 007 wokale słychać wyraźnie z przodu, w 009 z przodu słychać wszystko. Nie każdy tak lubi.
Pomimo wielu bardzo pozytywnych cech moich 007, z przykrością stwierdzam, że 009 są jeszcze bardziej realistyczne, bardziej dynamiczne, dla mnie lepsze. I bardziej mi się podobają. Szkoda... :-)
Pozdrawiam.
ap
PS. Ale za to mam fajny kuferek !
Dzisiaj podtrzymuję opisane spostrzeżenia. Może niektóre rzeczy troszkę inaczej bym opisał, ale konkluzji by to nie zmieniło. Historia miała dalszy ciąg. Po pewnym czasie sprzedałem 007/717. Z żalem, ale z pamięcią (gdzies z tyłu głowy) dźwięku 009.
Potem było kilka lat "nic". A teraz są. Nowe, moim zdaniem "najlepsze słuchawki" :))