Audiohobby.pl

Słuchawki, które na zawsze pozostaną w pamięci

-Pawel-

  • 4724 / 5492
  • Ekspert
08-01-2015, 12:27
Proponuję, aby każdy wpisał listę maksymalnie trzech modeli słuchawek, które zapadły mu w pamięci ze względu na swoją wyjątkowość. Piszmy proszę tylko i wyłącznie o słuchawkach, których już nie posiadamy i prawdopodobnie do nich nie wrócimy, ale bardzo miło je wspominamy ze względu na coś nadzwyczajnego, być może niepowtarzalnego. Chciałbym też skupić się tylko i wyłącznie na walorach sonicznych, przecież wiele razy zdarza się rezygnować ze złapanego króliczka ze względu na dyskomfort lub awaryjność. Myślę, że warto też dodać kilka słów za co dane słuchawki cenimy i pomimo dziesiątek czy setek innych modeli z jakimi mieliśmy styczność pozostaną w naszej pamięci. Oczywiście modele mogą się powtarzać, nie chodzi tutaj o rozbudowę listy czy wyłonienie the best.

1. SE 2-way Pro -  namacalny obraz zdarzenia dźwiękowego, sposób grania zbliżony do elektrostatów, wysoka jakość dźwięku i spektakularny bas.

2. Grado SR325i (złote) - bogactwo barw, niezwykle "żywy" przekaz, wspaniała i realistyczna holografia, miały prawdziwą duszę, coś czego nie sposób odnaleźć we współcześnie produkowanych słuchawkach.

3. AKG K1000 - wyjątkowość i klasa sama w sobie, detaliczność i wnikliwość w obraz muzyczny do jakiego dąży większość innych słuchawek osiągały bez najmniejszego wysiłku, na pewnym etapie był to dla mnie jedyny model, który oferował możliwość usłyszenia "czegoś nowego".

PS Może to dosyć mainstreamowa lista z uwagi na to, że moje początki były późne, dlatego też liczę na większe ciekawostki w temacie ze strony Kolegów ;)
« Ostatnia zmiana: 08-01-2015, 15:10 wysłana przez -Pawel- »

aulait

  • 1377 / 5547
  • Ekspert
08-01-2015, 14:59
'Dawno, dawno temu w odległej galaktyce" Tonsil SD 524. ?Kosztowały bardzo mało, potem kupiłem nowo wypuszczone na rynek Sennheiser HD 565 Ovation i jakoś nie wdeptały w ziemie Tonsilów.

4m

  • Gość
08-01-2015, 15:20
Амфитон ТДС-7 , słuchałem na nich muzyki przez prawie całą podstawówkę, ale nie zwracałem uwagi co to jest, no słuchawki, jakie? czarne takie, hehe. O tym, że te słuchawki z podstawówki są rosyjskimi ortodynamikami dowiedziałem się dopiero po latach z wikipedii. Zostaną na zawsze w mojej pamięci z powodu niewygody - najdłużej po 30 minutach od założenia uszy dosłownie piekły i paliły żywym ogniem. 30 minut tortur (strona kasety), 5-10 minut przerwy i ulgi, od nowa 30 minut tortur. Pamiętam, że strony 90-tki (1 zgrany LP) już nie dawałem rady w nich wytrzymać. Ból stawał się nie do wytrzymania...

Флагманы советской индустрии... :)

szwagiero

  • 2239 / 5889
  • Ekspert
08-01-2015, 15:30
Też zacząłem "na poważnie" moją przygodę ze słuchawkami od Tonsili SD-426 - to był szał - przestrzeń, detal, w porównaniu ze słuchawkami używanymi wcześniej istna nirvana :)

Co do Amfitonów TDS-7 to zgadzam się - konstrukcja ich pałąka nie nadawała się do normalnego użytkowania - po prostu imadło!

tymek

  • 187 / 5890
  • Aktywny użytkownik
08-01-2015, 16:46
Tonsil Sn 50 miałem podobne przejścia, tylko można było dłużej wytrzymać z nimi na głowie. Nawet całą płytę. Były nie tyle niewygodne co wyjątkowo szczelne, gorąco w uszy i nieprzyjemnie.

Synthax

  • 2323 / 4106
  • Ekspert
08-01-2015, 18:05
Ja mam małe doświadczenie, ale jak do tej pory najbardziej wbiły się w pamięć:

1. Grado SR325i srebrne - za nieskończone nasycenie planktonem muzycznym.
2. Beyerdynamic T5p z moim tranzystorowym wzmacniaczem - chyba przez ich wspaniałe wykonanie i to że kiedy zaczynałem zabawę ze słuchawkami to po przesłuchaniu 15 modeli kiedy podano mi T5p poczułem jak wielka może być różnica pomiędzy słuchawkami za kilkaset złotych od tych za 4K PLN. To był szok kompletny. Ale tak dobrze grały tylko z moim wzmacniaczem i tylko jednego dnia :)
3. LCD2 - za bas podczas odsłuchu Dead Can Dance, który był po prostu jak z wielkim kolumn podłogowych najwyższej klasy.

Mam nadzieję, że uda mi się zaktualizować tę listę za jakiś czas :)

A ostatnio to na przemian mam momenty uniesienia przy bębnach na DT150 oraz wokalach na Sansui SS-100 Orto :)
« Ostatnia zmiana: 08-01-2015, 18:08 wysłana przez Synthax »

fallow

  • 6457 / 5857
  • Ekspert
11-01-2015, 23:18
Fajny temat :)

Westone UM2 - to byl moj pierwszy kontakt z lepszymi uniwersalnymi IEMami, przekaz pozostawiajacy wiele do zyczenia w aspekcie technicznym ale klimat niepowtarzalny. Cieplo, nasycenie, to byla antyteza armatury tamtych lat. Eufoniczna srednica, niepowtarzalna :)

Shure SE530 - pierwszy raz zetknalem sie z taka dokladnoscia ale jednoczesnie analogowym, gladkim przekazem, czystoscia, mimo braku w gorze pasma - bardzo dobre sluchawki. Byc moze kiedys wroce do nich jako do SE535 lub kolejnych wersji, ale... za drogie jak na to co graja :)

Ultimate Ears UE 10 Pro - pierwsze customowe IEMy, dla mnie takie bardziej neutralne SE530 - ale nie posiadajace juz klimatu. Brakowalo jednak klimatu SE530, tej gladkosci.

Ultrasone Edition 9 - bas jedyny w swoim rodzaju, w zadnych innych sluchawkach dowolnego rodzaju takiego fizycznego basu juz niedoswiadczylem. To bylo prawie jak bas slyszalny ale i jednoczesnie przekazywany przez efekt przewodnictwa kostnego. Na pewno do nich nie wroce, ale to bylo niepowtarzalne. Jedyne w swoim rodzaju sluchawki.

Grado GS1000 - romantyczna przestrzen, instrumenty plywaja w niej, rewelacyjnie oddane instrumenty dete. Ten romantyzm to polot, ktorego brak w wielu innych sluchawkach. Maja swoja liste wad ale mimo to, uwazam ze to najlepsze sluchawki na jakich kiedykolwiek sluchalem klasyki, po prostu taki przekaz wywoluje u mnie emocje. Zadne inne, tansze i znacznie drozsze az tak mi sie w klasyce nie podobaly.
@Pawel, Ty miales kiedys zagwozdke DT990 vs PS1000. Jak dla mnie PS1000 mimo, ze ogolnie lepsze technicznie niz GS1000 - nie mialy juz tego romantycznego przekazu, bardziej chodzily po ziemi, byly mniej lotne. DT990 rowniez nie mialy tej cechy.

Shure SRH940 - rewelacyjne sluchawki. Uwypuklone transienty, pieknie oddana barwa i srednica. Kolor znakomity, nie moglem sie oderwac od tego przekazu, gdyby nie ULTRA TANDETNE wykonanie - no gorsze niz od Johna Grado, to pewnie zostalbym z nimi dluzej. Wszystkie po jakims czasie sie rozlatuja. Chyba ze ma sie BARDZO malo glowe.

AKG K701 - K712 to juz nie to, te maja naprawione sporo wad K701. ale jednoczesnie nie maja juz takiej dzwiecznej srednicy. K712 sa lepsze, ale jednoczesnie stracily troche swoj charakter. To tak jak z nowymi seriami Grado. Te starsze z guzikami byly ciekawsze niz pozniejsze - juz bardziej neutralne, teraz obecnie "e" jest dla mnie jeszcze gorsze blizej neutralnosci i dalej emocji.

K1000 - co jedne to graly inaczej. Niesamowite wrazenie sluchania z tych nausznych glosnikow jednak meczace na dluzszy dystans jak dla mnie.

Sansui SS100 - cos magicznego w przekazie ludzkich glosow. Ogolnie nic porazajacego technicznie, ale magia byla.

AKG K340 - chyba jedne z najlepszych sluchawek w ogole jakich dane mi bylo sluchac. Tutaj bylo wszystko jak trzeba i byla magia. Prawie wszystko, bo z przestrzenia bylo slabo. Jednak wszystkie inne aspekty byly BARDZO mocne. Trudno bylo tego nie lubic. W sumie zaluje, ze nie mialem z nimi dluzszej przygody.

Grado RS2 - do jazzu w malym wydaniu, rewelacja :) ale na pewno do nich nie wroce...chociaz....


Moze jakas lista sluchawek na ktore jestesmy obrazeni ale chetnie bysmy wrocili? :)))

-Pawel-

  • 4724 / 5492
  • Ekspert
12-01-2015, 08:23
Widzę, że mamy bardzo zbliżone spostrzeżenia jeśli chodzi o nowe Grado :) O ile pierwsze wcielenia PS1000 lubiłem, to dalej jest już tylko gorzej. Słuchałem ostatnio chwilę RS1e i wytrzymałem w nich z pół minuty, natomiast GS1000e grają bardziej jak PS1000 tylko z większą sceną i lżej, mimo to zdecydowanie bardziej technicznie niż klimatycznie. W życiu bym nie powiedział, że to te same Grado. Z obecnej oferty Johna nie wybrałbym dla siebie żadnego modelu. Stare SR325i kopią im wszystkim tyłki klimatem i barwą, a to jest dla mnie obecnie ważniejsze niż sterylność oferowana przez większość topowych nauszników.

Co do walki PS1000/DT990 to sam nie wiem. Z jednej strony znacznie bardziej ceniłem gęstość i barwę DT990, z drugiej PS1000 czasami potrafiły się wybronić technicznie bardziej poprawną reprodukcją dźwięku, jednak faktycznie jedne i drugie nie miały unikatowego klimatu dlatego też nie znalazły się na tej liście mimo, iż spędziłem z nimi najwięcej czasu :)

fallow

  • 6457 / 5857
  • Ekspert
12-01-2015, 13:51
Ty chyba teraz siedzisz Paweł na 007 o ile dobrze mi się przewinęło czytając pobieżnie inne wątki? Jeżeli dobrze je pamiętam, to tam była zjawiskowość i polot, nawet pewien romantyzm czy niedopowiedzenie. Jak dla mnie "to jest to" :)

Ale słuchałam ich na tyle dawno, że już nawet nie pamiętam, która to była wersja.

---

Taka errata to mojej listy, w zasadzie powinny na nia trafić te trzy modele:
GS1000, Edition9, SRH940.

K1000 zrobiły na mnie wrażenie ale jakoś nigdy ich nie pokochałem.

-Pawel-

  • 4724 / 5492
  • Ekspert
12-01-2015, 14:03
Ty chyba teraz siedzisz Paweł na 007 o ile dobrze mi się przewinęło czytając pobieżnie inne wątki? Jeżeli dobrze je pamiętam, to tam była zjawiskowość i polot, nawet pewien romantyzm czy niedopowiedzenie. Jak dla mnie "to jest to" :)

Dokładnie tak :)

barthuss1

  • 198 / 4801
  • Aktywny użytkownik
12-01-2015, 21:13
Dla mnie słuchawkami które pozostaną w pamięci :

1. Yamaha YH-100 (modyfikowane) - z amplitunerem serii CR yamaha - pełne oddanie barwy i dynamiki dźwięku bez żadnych ostrości. Analogowe granie z pięknym, romantycznym przekazem. Z dobrym źródłem pełnia szczęścia.
 
2. Sennheiser HD600 - szczególnie w połączeniu z OTL Bottlehead Crack 6SN7 - magia, realizm. Przeniesienie w krainę dźwięku, malowanie obrazem po prostu.

3. Lime Ears LE3SW - zobrazowanie idei sluchawek jako takich, słuchawki customowe grające pełnią barwy i dynamiki. Zagrają ze wszystkiego , choć nie ze wszystkim tak samo ;)

barthuss1

  • 198 / 4801
  • Aktywny użytkownik
12-01-2015, 21:17
4. Beyerdynamic DT150 - w torze zbalansowanym - pełna gradacja dynamiki, barwy i zaskakująca przestrzeń. Miałem je 4 lata i i lepsze nauszniki od nich to dopiero YH100.

barthuss1

  • 198 / 4801
  • Aktywny użytkownik
12-01-2015, 21:19
Z innych które tu opisujecie dobrze wspominam shure`y SE530, SRH 840 i 940, Audeze LCD2 i Hifiman`y HE-5LE, HE-500, HE-560. Ale powyższe w swoich konfiguracjach były optymalne. Dziś ze mną zostały z nich tylko Lime Ears ;) oraz poczciwe takstary TS671 (które potrafią zagrać naprawdę dobrze).

barthuss1

  • 198 / 4801
  • Aktywny użytkownik
12-01-2015, 21:28
Na pewno osobnym akapitem(przepraszam że tak je mnożę ale coś mi się przypomina ;) ) należy potraktować staxy, miałem 2 zestawy w domu - lambda classic i pro. Są bardzo dobre ale moim zdaniem nie do końca uniwersalne. Dla miłośnika muzyki klasycznej to mogą być moim zdaniem z dobrym źródłem słuchawki na całe życie :)

Fatso

  • 290 / 4008
  • Zaawansowany użytkownik
13-01-2015, 08:05
1. AKG K1000 - pierwsze uchośniki jakie miałem. Równocześnie ulubione i znienawidzone.
2. AKG K701 - prawdziwe słuchawki hi-fi. przegrały starcie z włamywaczem, poległy przygniecione kredensem. Miałem później jeszcze 2 egzemplarze, ale to nie było już to samo
3. Yamaha YH-100 - ukochane za barwę, za metamorfozę jaką przeszły wpięte w tor zbalansowany. Znienawidzone za wygodę.
4. HiFiMan HE-5LE - jedyne słuchawki, które mam przeszło 2 lata. Fabrycznie przeszkadza mi w nich cała masa rzeczy, ale jeszcze więcej mi się w nich podoba. Moim zdaniem przedostatnie udane HiFiMany. Później to już tylko gorzej.
5. Lime Ears LE3SW - kwintesencja słuchawek i jednocześnie przeciwieństwo słuchawkowego grania. Dźwięk nasycony i bogaty, prezentacja magiczna. Gdyby nie moje kłopoty z uszami, to byłyby to jedyne słuchawki jakie bym miał.
6. CustomART Harmony 8 Pro - wygoda i przestrzeń. Po tym nie zauważa się już żadnych wad.
7. Technics RP-F30 - Po prostu świetnie brzmiące, fatalnie wykonane słuchawki.
To co powyżej napisałem to moje zdanie na dzień w którym je wygłosiłem. Dzisiaj mogę mieć już inne przekonania, zgodnie z zasadą, że tylko krowa się nie myli. I nie możesz mieć o to do mnie, drogi użytkowniku, pretensji. Jeśli zaś zawiodłeś się na moim braku stałości w przekonaniach, to trudno.