-> madly
"Przeczytanie wątku, napisanie postu zajmuje więcej czasu, niż zrobienie takiego urządzenia."
Dlatego właśnie parę dni temu sam zrobiłem klona tego gadżetu. A mianowicie wspomnianą przeze mnie wersję "automatyczną" (a jak się jednak później okazało, jest to wersja "półautomatyczna").
Postanowiłem wypróbować wariant wyśmiewany przez innych, a mianowicie wersję samonawilżającą i samowzbogacającą się.
Kabel to sieciówka wykonana z litej miedzi (nie mam pod ręką suwmiarki, więc nie wiem, jak grube są druty). Oczywiście wykorzystałem tylko przewód od uziemienia, reszta jest niepodłączona. Po stronie kuwety jest goły drut, zawinięty w taką jakby antenkę (pętelkę). Po stronie sprzętu kabel jest przylutowany do ekranu chincha (wywalony środkowy bolec).
Poprawa jest bardzo zdecydowana i jednoznaczna. Też rozdziawiłem japę z wrażenia.
Trzeba tylko uważać, żeby kuweta nie była "przeładowana", bo wtedy brzmienie siada, zwalnia, robi się ciężkie, niezbyt rześkie i lepkie. Dlatego właśnie wariant ten jest "półautomatyczny", gdyż należy jednak kuwetę opróżniać.
Muszę jeszcze popróbować z różnymi rodzajami żwirku oraz z samymi "uzdatniającymi". Może uda sprawdzić, jak wiek i płeć "użyźniacza" wpływają na dźwięk.
Bardzo serdecznie polecam to rozwiązanie. Trzeba jednak je dobrze rozplanować logistycznie, bo inaczej będzie ostro capiło w pokoju odsłuchowym.