Odpisałem Rolandsingerowi i przez parę godzin myślałem. że mi się nareszcie udało.
Wreszcie skleciłem parę zdań, które można zrozumieć.
Już niemal poczułem się dumny z siebie.
A tu raptem okazuje się, że nie ma tak dobrze. Znów porażka. Mimo, że się starałem, nie wyszło.
Kolega Rolandsinger, dziś oznajmił wszem i wobec jak bardzo się pomyliłem.
Na nic starania. Okazuje się, że dalej to co piszę jest kompletnie niezrozumiałe.
No i jestem w kropce, bo jaśniej już nie potrafię.
Na dokładkę Cypis pisze:
…
Pogodziłem się z tym, że jestem głuchy (czyt. niewrażliwy na sugestie) i dałem sobie spokój z audiofilskimi, w moim przekonaniu, bredniami. Kablami się nie zajmuję w ogóle. Szkoda mojego czasu. Wolę ten czas "stracić" na poszukiwanie dobrej muzyki.
Przestałem cokolwiek rozumieć.
Do tej pory myślałem, że jak ktoś nie zajmuje się bredniami, to nie siedzi tam, gdzie się te brednie plecie.
No i jeszcze ta muzyka.
Jak Cypis mówi, że szkoda mu czasu i woli go „stracić” na poszukiwaniu dobrej muzyki, to przecież nie kłamie.
Ta muzyka gdzieś tu musi być inaczej by tu nie siedział.
A ja nic nie widzę, nic nie słyszę…
Kompletnie się pogubiłem.
Nie jest to przyjemne uczucie.
Ale żeby tylko to.
Okazuje się, że napisałem coś, o czym nawet nie pomyślałem.
Przecieram oczy ze zdumienia.
Cypis z wielkim przejęciem oznajmia:
...Następnie wykuć ze ściany stary kabel i wymienić, wymienić trafo rozdzielcze na ulicy, kable dosyłowe z elektrowni a potem... No właśnie. Dlatego od razu pytałem o typ audiofilskiej elektrowni. Oczywiście ciągle pamiętamy o dobór odpowiednich bezpieczników po drodze i sąsiadów bez jakichkolwiek odbiorników energii.
BTW. Jak by stanęło na elektrowni wiatrowej to mam od razu pytanie o siłę i kierunek wiatru. ;)
...
Byłem święcie przekonany, że nic takiego, nikomu nie kazałem robić.
To z tego co napisałem wynikają aż takie konsekwencje?
Wydawało mi się, że ja tylko poprosiłem tych którzy zajmowali się zasilaniem swoich urządzeń audio, żeby podzielili się tym co robili i z jakim efektem.
Boże, co ja narobiłem?!
A najgorsze jest to, że napadłem na obu kolegów, Cypisa i Rolandsingera i kazałem im coś słyszeć.
A oni przecież nie słyszą!
Nie wiem co mam powiedzieć. Nigdy taki nie byłem...
Wiem, że głupio się tłumaczę, ale nie wiem co we mnie wstąpiło.
Koledzy, jeżeli możecie wybaczcie.
Proszę...
:-)