wracając do meritum - sam chciałem założyć bardzo podobny temat, tylko nie starczyło mobilizacji.
poruszacie różne aspekty, natomiast co do opisu samego zjawiska (U MNIE), mógłbym praktycznie zacytować wpis clesa, który jakoś przeszedł kompletnie niezauważony.
U mnie też zmiany nie są związane z moim stanem psychofizycznym oraz okolicznościami przyrody, a zmiana niekiedy (choć rzadko, częściej jednak jest to z dnia na dzień) potrafi nastąpić w trakcie słuchania (może nie w jednej chwili, ale np. w ciągu paru minut) i jest słyszalna przez wszystkie obecne osoby.
Na czym zmiana polega, też podpisuję się pod opisem clesa - jeśli gra dobrze, wszystkiego w dźwięku jest więcej - wypełnienia, harmonicznych, wybrzmień, detali, przestrzeni, basu, wysokich, średnicy... i generalnie wszystko staje się bardziej naturalne i powoduje, że myśli o wymianie sprzętu wydają się mało dorzeczne. :) Niestety tak gra tylko niekiedy (niezbyt często).
Nie jest to związane z "wygrzewaniem", ponieważ zmiana może zajść w obie strony - dźwięk czasami się poprawia, a czasami ulega degradacji. Efekt dochodzenia sprzętu do pełnej sprawności też obserwuję, ale jest bardziej subtelny, a za to regularny - nieznaczna, stopniowa poprawa, trwa to mniej więcej do kilkudziesięciu minut od włączenia.
No i najistotniejsze - u mnie też efekt jest całkowicie niezależny od posiadanego zestawu (tzn. występował przy wszystkich sprzętach, jakie posiadałem).
Jedyny trop z niniejszego wątku, który wydaje mi się jak dotąd wart weryfikacji, to kwestia porządnego uziemienia. Czy ktoś z Was ma podobne doświadczenia jak Gustaw? Albo inne sugestie?