Mialem tak wielokrotnie, jak wspomnial powyzej Cypis, szedlem do salonu odsluchac klocki, ktore mialy dawac duchowe przezycia na miare wycieczki do Tybetu. Kiedy mi sprzedawca podpinal dane cudo, to ja sobie zazwyczaj myslalem, alez nijakie i smetne granie... Gdybym dokonal zakupu bez odsluchu, jak nic nastapilby procesz doszukiwania sie tego rozdzwieku pomiedzy slowem reklamowym, a odsluchem praktycznym. W ruch szly by pewnie analizy pradu w gniazdkach, sieciowki, jonizacja powietrza i co tam tylko wymyslono w swiecie dla audiofilow, wlacznie z myszkami na kolumny ;'))