>> kopaczmopa, 2009-03-24 16:12:04
Bieda nie bieda, grunt ze bogato sie tego slucha. A tak serio, mysle, ze znalazlem u siebie wlasciwy balans pomiedzy wyczynowoscia, a prosta frajda, nie ma jakiegos przegiecia w zadna strone, moze to jest wyjaznieniem dla tego, ze mam od dobrych kilku miesiecy goraczke na kupowanie muzyki, przy czym, nie ma (to taka refleksja, kiedy zastanawialem sie w jakim kierunku plyne w swych zainteresowaniach) wiekszego znaczenia jej gatunek. Niby fajnie, ale zyje teraz niemal na debecie (troche przesadzam). Kiedys tak nie bylo, kazdy zakup byl niezwykle dobrze przemyslany, 5-10 plyt miesiecznie to byl maks. i moje sesje odsluchowe trwaly tez duzo krocej. Przy czym mam swiadomosc, ze wiele osob moglo by sie wypiac na to, co mnie tak cieszy, oczekujac bardziej wysrubowanych paramatrow brzmieniowych...