Zagadnienia patentowe od strony inżynierskiej przewijają się przez moje życie zawodowe od co najmniej sześciu lat. Zresztą w każdej rozsądnie zarządzanej firmie o profilu przynajmniej w części konstrukcyjnym szkoli się pracowników z zakresu prawa patentowego. Jedną z ważniejszych rzeczy, jakie się uczy, to nie wyważać otwartych drzwi. Szukać w pierwszej kolejności rozwiązań, które chce się zastosować, dopiero wymyślać jak się nic nie znajdzie. Oczywiście trzeba sprawdzić gdzie dane rozwiązanie jest chronione, bo jak nie jest, to najlepiej podpatrzeć coś sprawdzonego. Dopiero jak nie ma co zgapić, albo zgapić nie wolno, bo na obszarze Polski bądź UE dane rozwiązanie jest chronione patentem, wtedy trzeba wymyślić samemu inaczej.
Schemat, jaki popełnił Robert Lehmann według mnie nie może być jego własnością intelektualną, gdyż składa się z rozwiązań ogólnie znanych, nie wymyślonych przez niego, a sposób ich użycia w żaden sposób nie jest znamienny, bo jest typowy. O unikalnym złożeniu cech też trudno tutaj mówić, gdyż jest ich mało i stanowią łatwo powtarzalną kombinację. Oczywiście, że powoływanie się na produkt markowy, że ma tak samo, to żerowanie na jego popularności, ale już o odbieraniu mu rynku nie ma mowy, gdyż osoby nastawione na zakup wzmacniacza za 700€ nie przyglądają się konstrukcjom za 50 GBP, i vice versa.
Potępianie tego typu postępowania zawsze niesie za sobą ryzyko śmieszności, coś jak regularne próby nacisku RIAA na ustawodawców w sprawie praw autorskich, tak jakby artystom z powodu bieżącej sytuacji i firmom fonograficznym nie najlepiej się powodziło. ;)