Miałem przez weekend wspomnianego przez Rafaella Benchmarka DAC1 USB i muszę powiedzieć, że bliżej mi do tego, co napisał Lancaster. Oczywiście jestem zdeterminowany przez to, że jako stary komputerowiec i słuchawkowiec (na słuchawkach jadę już od dobrych paru lat, choć dopiero od paru miesięcy jestem zadowolonym posiadaczem DT 880 pro) poszukuję urządzenia, które pozwoliłoby mi w przyzwoity jakościowo sposób odsłuchiwać zrzucanych na HDD płytek. Pod tym ostatnim względem jestem, również w tym wątku, awangardą jeśli idzie o trendy w świecie audio ;-)
Z pewnością coś z tego, co pisze Rafaell, musi być na rzeczy szczególnie, że jest On osobą, która słyszała w swoim życiu urządzenia z zupełnie innej półki aniżeli to, z czym miałem do czynienia ja, mały poznański żuczek. Tym niemniej z punktu widzenia PC-audio, a taka grupa docelowa musi zajmować (choć nie tylko) uwagę producenta tego urządzonka, urządzenie jest naprawdę dobre/rewelacyjne. Co do charakteru jego brzmienia to raczej kwestia gustu/preferencji. Słucham nierzadko zdecydowanie ostrzejszej muzyki, która ma swoje specyficzne wymagania i choć Benchmark nie spuszcza najgorszego/najostrzejszego łomotu świata to "daje radę" również w takich mocno nie-audiofilskich kawałkach. Na moje ucho bliżej mu do brzmienia, które Lancaster określił mianem "studyjnego"aniżeli do jakiegoś "analogowego", "homogenicznego" zmulenia ;> Wydaje mi się, że relacja cena/jakość tego urządzenia jest bardzo dobra biorąc dodatkowo pod uwagę jego funkcjonalną wszechstronność. Wzmacniacz słuchawkowy mógłby być "wyższych lotów", ale pamiętajmy, że jest on (jednak!) dodatkiem do DACa a nie odwrotnie. Brzmi zresztą podobnie jak sam przetwornik (porównywałem z Holdegronem dual-mono, którgo na codzień używam). BARDZO jestem ciekaw czy nie zabrzmiałby dobrze w duecie z odrzuconymi przeze mnie nausznikami GS1000 (mam przeczucie, że mogłoby być to dla mnie bardzo satysfakcjonujące połączenie). W moim odczuciu dźwięk był dobrze kontrolowany, detaliczny na górze (nie straciłem przyjemności z odsłuchu swoich płytek) bez uciekania ani w "ciepłe kluchy" ani w wizyty na neurochirurgii. Z uwagi na profil swoich poszukiwań nie brałem nawet pod uwagę możliwości korzystania z napędu CD ani odsłuchu za pośrednictwem karty dźwiękowej korzystając cały czas z kabla USB. To tyle z mojej strony. Może nie przybliżyłem za bardzo swoich przeżyć, ale z pewnością nie aspiruję do miana "Romana Ingardena sceny audio" i z niejakim trudem przychodzi mi wtłoczenie w ramy pojęciowe doznań związanych z odsłuchem urządzeń (tylko urządzeń!) audio ;-)))
Pozdrawiam,
Krzysztof