Dla wszystkich kablomaniaków którzy słyszą wpływ interkonektu na dźwięk i dobierają je do swojego systemu mam propozycję eksperymentu. Chodzi o budowę odświeżonego typu interkonektu - interkonekt prądowy.
Nazwa pochodzi od sposobu przesyłania sygnału - pracuje on na określoną oporność na której powstaje napięcie, czyli zachodzi przepływ prądu zależny od tej oporności. Ze względu na ograniczopną obciążalność prądową i rezystancję wyjściową oporność musi mieć pewną optymalną wartość, tak żeby nie wprowadzać zniekształceń. Dla testów przyjąłem max. wartość prądu na około 1mA.
Potrzebna jest para dowolnych interkonektów z rozkręcaną wtyczką i dwa możliwie najlepszej jakości rezystory. Ostatecznie mogą być zwykłe metalizowane, ale wtedy potrzebujemy po dwa i o dwa razy wyższej oporności, bo będą połączone równolegle, czyli w sumie cztery takie same o wartości 6-10k. Łączymy antyrównolegle tzn. tak by paski różnych kolorów były po przeciwnych stronach a nie obok siebie. Z rezystorów pojedynczych mogą być Dale, Riken, Vishay, Caddock i inne.
Na jednym końcu każdego interkonektu lutujemy równolegle, między żyłę sygnałową a masę, rezystor o wartości 3-5k (lub wspomnianą parę o takiej oporności wypadkowej). To jest strona którą podłączamy do wzmacniacza. Od strony źródła - wtyczka bez rezystora.
Po wykonaniu IC i jego próbach proszę o informacje na temat wpływu takiej modyfikacji na brzmienie systemu lub ich brak.