Osobiście nie znam VDH MC Gold Hybryd ale chętnie bym poczytał jakiś opis odsłuchowy na wzór mojego odnoszącego się do Orchida.
Kmicic-> wydaje mi się (nie jestem jednak pewien na 100%) że MC to model bardziej zaawansowany.
Wklejam jesli bedzie komuś pomocne swój opis z AS.
Kabelek dostałem nowy w zaplombowanym pudełku prosto od p.Jasika. Zaraz po wyjęciu z opakowania pomyslałem, że to żart:) ...ktoś przemalował Stereovoxa, zmienił wtyki i tak powstał Orchid... Kabel do złudzenia przypomina Stereovoxa- zakładam że jest robiony w tej samej fabryce czego jestem niemal pewny:):)
Dzień pierwszy- 3 godziny słuchania:
Po wpięciu do systemu dzwiek był "nijaki". Niby grało ale tak jakoś bezpłciowo. Bardziej środkiem maskując skraje pasma. Pomyślałem że słucham podmulonego Stereovoxa.
Dzień drugi-5 godzin:
Dzwięk zaczął nabierać swobody, bas z włóknistego zaczął stawać się punktowy. Polepszyła się stereofonia. Nadal miałem wrażenie słuchania przytępionego Stereovoxa.
Dzień 3-5 słuchanie po parę godzin:
Barwy zaczęły nabierac kolorytu, bas definicji, czytelności i kontroli, srednica muzykalności a wybrzmienia stałwały się dłuższe, pełniejsze i czytelniejsze.
Dzień 6:
To test porównawczy do Stereovoxa, który w przedziale 900-1200zł jest jak do tej pory niekwestionowanym mistrzem.
I tu system mój pokazał dokładnie różnice pomiędzy obu kablami. Polegaja one na: Stereovox jest bardziej krzykliwy na górnej srednicy, a VDH gładszy i bardziej aksamitny co postrzegane jest u Stereovoxa jako przejrzystość (szkło powiększające) a u VDH jako zmulenie. Same skraje pasma górnego identyczne- brak różnic. Scena taka sama w głąb i na szerokość przy czym VDH potrafi kozać więcej dzwięku dobiegającego z boków poza kolumnami- test kawałka R. Watersa z wyjącymi pieskami:)
Do rockowego grania oba kable będą miały ciut przymało "werblowatego" basu- rytmika. Tu mistrzem jest Argentum. Zarówno VDH ORCHID jak i Stereovox pasmo zarezerwowane dla werbla mają liniowe nie uwypuklając tej częstotliwości. Za tym idzie doskonała czytelność schodzenia do niższego pasma. Wszelkie pomruki są czytelne i tu VDH leciutko wygrywa nad Stereovoxem- jest nieznacznie ciekawszy. Słuchanie jazzowego grania klubowego, akutycznych realizacji ma się poczucie bycia w tym klubie. Kontrabas mruczy w tyle, perkusista muska miotełkami a jak wejdzie na scenę trębacz, saksofonista czy wokalista to wiemy kiedy wysunął się prze instrumenty a kiedy zbłiżył się do kolegów z kapeli. Podobnie wybornie wypada muzyka dawna. Barokowe płyty mogą zafascynować słuchacza.
Orkiestry i symfoniczne granie może nie odda za sprawą braku podbicia " werblowego" basu sejsmicznej potęgi, ale zabrzmi na tyle satysfakcjonująco, że nie pozostawi niedosytu.
Na koniec ocena moja: VDH- sprawdzi się w systemach bardzo wyrównanych barwowo. Stereovox- w bardziej ocieplonych.