To może i ja opiszę swoją dotychczasową historię, o tyle ciekawą, że przebiegała ona z drugiej strony :-)
Jako gówniarz słuchałem muzyki głównie z kaset i walkmana Philips. Zawsze drażniła mnie konieczność przewijania, brak możliwości szybkiego powrotu do ulubionego utworu itd. Byłem wniebowzięty gdy mój pierwszy komputer ujawnił swoją potęgę Winampem oraz szybko rosnącą kolekcją nagrań. Można powiedzieć, ze w przeciwieństwie do większości kolegów wychowałem się na plikach. Pojawienie się odtwarzacz przenośnego w czasach studiów było kolejnym błogosławieństwem, podczas gdy zdarte kasety oraz walkman były już niewygodne i odmawiały posłuszeństwa. Płyt używałem dosyć rzadko, discman był niewielkim progresem względem wysłużonego Philipsa i pozostał nieco w cieniu PC, który był zawsze najintensywniej użytkowanym źródłem do audio w moim wypadku. Nadeszły czasy czytania for, nadeszły poważne systemy, lecz wszystko budowałem w oparciu o PC bo tak w mojej perspektywie było najprościej i najtaniej, a i muzykę gromadziłem od zawsze na dyskach. Nadszedł czas dalszych poszukiwań, zarówno jakości jak i klimatu. Pojawił się gramofon, pojawiły się duże płyty itd. Jednak gdy emocje opadły wygrał ponownie komfort i szybki dostęp do muzyki, oraz dynamika i czystość brzmienia dla budżetowego gramofonu nieosiągalne. Postanowiłem na poważnie pobawić się w CD. Pojawiły się dwa odtwarzacze, jeden przeszedł modyfikację w Earstream, wszystko ładnie połączone firmowym okablowaniem. Jest wyżyłowana jakość, jest zabawa w przekładanie płyt i oglądanie wkładek. Jednak czegoś mi tu brakuje. Po czasie jak bumerang wrócił PC i foobar oraz wbudowany DAC USB, który nie grzeszy wyśrubowanymi parametrami, jednak brzmi w moim systemie bardzo przyjemnie. Postanowiłem na muzykalność i komfort użytkowania rezygnując tym samym ze sterylności i kilku dodatkowych detali. Znów zaprzestałem kupowania albumów na nośnikach.
Nie wnikam w sposób ripowania, nie zgłębiam wpływu oprogramowania (ma mi się podobać i ma być funkcjonalne), nie wnikam też w to co jest po drugiej stronie gniazda USB w PC (pod kątem audio zacząłem go traktować jak wspomniany CD - gotowe urządzenie). Różnice, które były dla mnie znaczące kończyły się ostatnio na kabelku USB. Jeżeli przyszłość będzie domagała się zmian to będą już one pewnie szły w stronę rozbudowy systemu z komputerem, po prostu zbyt często do niego wracam. A zacznę od części najistotniejszej - czyli zewnętrzny DAC, grzebanie w PC pozostawiam tylko na potrzeby aplikacji graficznych itp, bo tam moc obliczeniowa jest naprawdę potrzebna i bez niej ani rusz. Jeśli ktoś twierdzi, że mój PC sobie nie radzi z bitami w formacie 16/44 niech przedstawi odtwarzacz CD, który ma więcej niż 16GB pamięci, 4/8-mio rdzeniowy procesor i inne parametry, które dorównywałyby przeciętnemu komputerowi. Inna sprawa to wewnętrzne zakłócenia itd, jednak po to ktoś wymyślił cyfrę, aby zero było zerem, a jedynka jedynką. Przecież na gnieździe USB komputer nie wygeneruje 1,5, ani też 0,2, system binarny skutecznie to uniemożliwia :-)
Myślę, że sukcesem w tej całej zabawie jest taki dobór najistotniejszych komponentów (wzmacniacz/DAC/słuchawki/kolumny), aby ich brzmienie podobało nam się w każdym możliwym zestawieniu urządzeń pracujących w formie źródła, a resztę pozostawiamy sobie tylko do doszlifowania całości, drobnych prac wykończeniowych, a na końcu dla samej już zabawy, satysfakcji i pasji. Średnio mi się widzi żonglerka kablami SATA. Lepiej już dokupić sobie jakieś inne słuchawki, przynajmniej będzie jakaś zabawa w porównania itd, a nie wytężanie słuchu i wyobraźni w poszukiwaniu czegoś, czego tak naprawdę nie ma.
Puryzm programów odtwarzających typu jPlay to już jest totalna ignorancja klienta. Prędzej widziałbym taki puryzm w powrocie do jakiegoś najprostszego komputera o parametrach zbliżonych do klasycznego CD playera z wyżyłowanym zasilaniem, plus jakiś system czasu rzeczywistego. To co wyczyniają ze swoimi konfiguracjami zwolennicy jPlay wygląda jak wyjazd ciężarówką z dwoma naczepami celem zakupienia jednego bochenka chleba w sklepiku osiedlowym po drugiej stronie ulicy. W sklepiku zamiast bochenka chleba (foobar) kupujemy tylko jedną kromkę (jPlay), po czym ciężarówka rozkracza się na środku drogi z przeładowania :-)