Nie błądźcie za dużo: bezpieczniki obecnie źle robią, bo z drutu oporowego i ta ich duża rezystancja i nawet grubego drutu wpływa jako rezystor szeregowy uzwojenia pierwotnego transformatora mocy, które pracuje na nie dużym prądzie i dużej rezystancji dodanego bezpiecznika.
Natomiast stosując bezpiecznik prądowy w wzmacniaczu mocy i to dla jednego kanału w kolektorach tr.mocy to i tak taki bezpiecznik ma za dużą wartość rezystancji i zabiera moc wzmacniacza i zaniża jego pasmo, bo tranzystory mocy zaczynają jako tako liniowo działać z większą dynamiką prądową od rezystancji kolektora Rcd=4R.
Z dzieciństwa wiem jak cienkie miedziane druciki były stosowane w bezpiecznikach, że trzeba było dobrze patrzeć czy w ogóle jest tam jakiś drucik -zróbcie sobie sami prawdziwy audiofilski bezpiecznik z najcieńszych drucików miedzianych jakie tylko są łącząc ich ilość aby spełniały swoją funkcję bezpiecznika.
Ja też bym się nabrał na te drogie bajery, gdybym nie myślał o swoich wzmacniaczach, które lepiej działać nie mogą i lepszych niema.
Same ułożenie kabli głośnikowych pracujących przy większych prądach impulsowych ma znaczenie, bo są powyginane i mają jakoś od prądów mikro zadrgania i dotyczy to cienkich przewodów w których na dodatek występuje zjawisko naskórkowości przewodnictwa i zawsze występuje i na małych rezystancjach i dla dużych prądów ma znaczenie.
Wniosek grube przewody i z wieloma drucikami są nawet dobre, ale kosztują i po co te nieistotne zabiegi i wystarczy zrobić mój schemat Holton P20W2R i dopiero wtedy audiofilów będzie głowa bolała, jak dźwięk od wszystkiego zależy -nieskończona wola do jakości -czy ma jakieś granice?