tak sobie wlasnie myslalem, na poczatku za dzwiek odpowiadaly kolumny, wzmacniacz, zrodlo - potem nastapily podzialy lampy, tranzystory, gramofony, cd, DACi i inne. Nie bylo dosc.
Doszly kable glosnikowe (srebrne, miedziane), interkonekty, zasilajace (co by lepiej grajacy prad podawaly).
Nadal cos bylo nie tak wiec pojawily sie podkladki pod kable, platformy anitywibracyjne, stozki, ustroje akustyczne rodem ze Star Treka.
Wciaz to bylo nie to - audiofilskie bezpieczniki!
A to wszystko oparte na kosmicznej technologii rodem z telewizji Mango.
Biore swoj system za pare tysi slucham a pozniej ide do goscia z system 50 razy drozszym + te wszystkie duperele. Tu i tu slucham muzyki.
U siebie mi sie sluchalo jakby lepiej ale jak do goscia powiedziec jak on ma bezpieczniki w cenie moich kolumn:) Posluchalem jaki to ma wplyw itp itd, prawie dalem sie przekonac. Tylko nadal calosciowo u mnie pdoobalo mi sie bardziej.
Jaki z tego wniosek? Za audiofilskie bezpieczniki same nie zagraja:)