dongu,
nie wiem jakie licho sprawiło, iż "nadziałeś" się akurat na op. 54 w wykonaniu Lindsays-ów!
To chyba jedyna ich płyta, której nie mogę wprost słuchać... a nabyłem ich (z kwartetami Haydna) już trochę i co więcej, zamierzam uzupełnić luki w kolekcji, bo te pozostałe płyty już mi odpowiadają, i to nieraz nawet bardzo...
A op. 54 jest nagraniem najstarszym (o ładnych kilka lat) z całej kolekcji i wprost drażni mnie ostrym, świdrująco wysokim i nieprzyjemnym dźwiękiem, zwłaszcza skrzypiec, być może sprawia to realizacja nagrania - w każdym razie interpretacja też mi nie odpowiada... Jeśli tafiłeś na tę akurat płytę przypadkiem na początek - współczuję i zapewniam, że nie jest reprezentatywna dla haydnowskiego dorobku Linsays-ów!
Tak więc, jak już wspomniałem, zamierzam zakupić jeszcze parę ich płyt, zwłaszcza że są (były?) w promocji "half prize"...
P.S. Nie zgadzam się z Twoją oceną płyty Hamelina! Jest pyszna!
A swoją drogą, nabyłem ostatnio 4-płytowy album Brendla z sonatami Hadna, to zupełnie inna, już bardzo klasyczna, ale też znakomita gra - polecam :-))