Cześć
Post będzie długi i nieco emocjonalny w końcowej części. Może być też lekko chaotyczny bo i chaos mam w głowie.
Otóż swego czasu od simona19 (jeszcze raz dzięki!) dostałem dwa głośniki niskotonowe, z komentarzem: "jak chcesz to je sobie weź ale to padlina" (albo coś jakoś tak). Owe niskotonowce były zapakowane do dwudrożnych skrzynek PA. Skrzynki były bez wysokotonowej tuby. Głośniki postały u mnie ale ponieważ projekt kolumny basowej zarzuciłem, owe skrzynki powędrowały dalej do znajomego, który akurat szukał taniego rozwiązania do nagłośnienia małej salki konferencyjnej (projekcje filmów, potańcówki dla młodzieży, itp.). Zasugerowałem by kupił jakieś tanie wysokotonówki z Allegro i puścił je przez kondensator i to zagra (bez precyzowania jak).
Czas płynął a życie szykowało kop w dupę....
Po jakimś roku lub więcej Brat poszukiwał rozwiązania do nagłośnienia imprez tanecznych. Przypomniały mi się owe kolumny i pomyślałem, że je odzyskam/wypożyczę by zanim wpakuje się w "beznadziejnie tanie" rozwiązanie PA posłuchał takich padlin za darmo. Kolega przywiózł mi te kolumny.
Stały i straszyły. Zarówno wyglądem jak i kompletnym brakiem audiofilskości. Skrzynka obita czarną wykładziną podłogową, deski wiórowe 16mm, chude toto, wiotkie. W środku "zwrotnica" wykonana przez kolegę i złożona z jednego (!) elementu - kondensatora 6,8uF do wysokotonówki.
Myślę sobie: "Co mnie nie zabije to wzmocni" i postanowiłem podłączyć te kolumny i posłuchać. Włączyłem Play mocno zaciskając szczęki w oczekiwaniu ciosu ale.... ten nie nastąpił. Kolumny zagrały. Dobrze! Początkowo cicho (bo tak zazwyczaj słucham) ale potem potencjometr głośności wędrował od godziny 8 do 13 a one grały... coraz lepiej!
Wdawało mi się, że mam wiedzę i doświadczenie znacznie powyżej przeciętnej melomana czy tym bardziej audiofila. Umiem posłużyć się programami symulacyjnymi, zaprojektować i wykonać kolumnę, która zagra wg oczekiwań wynikających z symulacji. Te umiejętności weryfikowałem wielokrotnie budując kolumny. Każda kolejna konstrukcja grała coraz lepiej a przynajmniej nie gorzej. Jednak to co zaprezentowały owe PA wywróciło moją wiedzę do góry nogami. Mogę tylko powtórzyć za Sokratesem: "Wiem, że nic nie wiem."
Kolumny nie mają zejścia, strojone są wysoko w małej "oddychającej" obudowie, głośniki niskotonowe mają sztywne jak deski zawieszenia, najtańsze wysokotonówki piezoelektryczne potrafią przysykiwać w górnych rejestrach ale... Te kolumny mają w sobie ŻYCIE, potrafią przypi...lić tak, że czuć to w płucach. Żadne ze znanych mi kolumn audiofilskich (nie znam wszystkich, nie słuchałem setek) tego nie robiły. ŻADNE! Te małe chińskie gówna potrafią zagrać takim "kick-basem" ze kapcie z nóg lecą.
Jasne, że przeprowadzając analizę i rozdrabniając granie na elementy pierwsze doszukamy się pewnie wszędzie wad. Że zszycie dwóch głośników jest koślawe... ale EFEKT ogólny jest LEPSZY i robiący WIĘKSZE WRAŻENIE! To trochę tak jakby na głowę założyć najpierw AKG K701 a potem CAL! Te drugie grają z "fun'em", żywiołowo i wywołują banan na twarzy a te pierwsze mają dobre recenzje i p. Ryki.
Od wczoraj nie mogę zebrać szczęki z podłogi. Od wczoraj się zastanawiam. Czym się różnią kolumny PA od kolumn audiofilskich? Kolumny mają pasmo, zniekształcenia, skuteczność, moc. Każdy jeden ten parametr ww. PA mają gorszy (no może poza mocą) niż kolumn audiofilskich jakie do tej pory słuchałem, jakie mam obecnie. Jaki jeszcze parametr je różni?! Co sprawia, że te PA grają z energią, chętnie, żywiołowo, z życiem. A moje "audiofilskie" z wysmakowanymi parametrami, przy tych PA, grają martwo?
I teraz najlepsze. Te PA to są te:
http://allegro.pl/dwudrozna-kolumna-estradowa-300w-vdsg8-zobacz-i3558408211.html . Uważacie?! 125, ku..a, PLN! Sto dwadzieścia pięć złotych za sztukę!!!
O co tu, KU..A, chodzi!?