Eksplozja techno skierowała muzykę elektroniczną w rejony klubowe, niszowe i masowe. Poza miałką, sezonową, komercyjną i płytką powierzchowną wartstwą DJ-ką, którą zasadzie powinno się odrzucić, można znaleźć produkcje mające coś wspólego z prawdziwą elektroniką,a nie tylko hałasem.
Chociaż w muzyce klubowej można też znaleźć interesujące komplilacje, serie tematyczne które dają się słuchać z przyjemnością, starannie wybrane i przygotowane, pozostała część tej sceny to nachalne amatorskie nawalanie po klubach i masowych spędach hałasu z winyla DJ-ów pretendujących do miana muzyków.
Pozostała część, to jakby współczesna elektronika, która gdzieś po drodze przyćmiona przez techno się zagubiła, ale pozbawiona agresywnego bitu, klimaty eksperymentalne, minimalistyczne, ambientowe, chilloutowe, lo-fi, mieszanki z innymi stylami, etno, jazzem, transem, gdzie można znaleźć muzykę mieszczącą się w tym gatunku.
Ogólnie mam wrażenie że w ostatnich latach następuje szybka dewaluacja i zużycie utworów tej muzyki, nastawionych na którki sukces, bardzo szybko przestają być interesujące i jakby wypalone, tylko te które są lepiej przemyślane i tworzone rpzez ludzi mające jakieś pojęcie o muzyce, a nie tylko obsługujących samplery i music-makery.