No dobra- niedawno wróciłem z pracy a hiend już czekał na mnie. Kurier wziął i walnął pod drzwiami, nawet w wycieraczkę nie trafił :(
Niech mu będzie bo przecie nie wiedział jakie cudo w paczce było.
Wszystkie składniki poutykane w piano-cośtam to przetwało :)
Pozbierałem, podłączyłem, nic nie poszło z dymem to chyba OK. Trochę poczekałem bo to lampy przecie :) Poprzednio z nimi to jeszcze czasy gdy na Bolka i Lolka telewizor na pół godziny przed czasem odpalałem hehehehe.
Trochę mnie zaskoczył niezbyt pozytywnie bo wejście jest na małego jacka. W sumie to nie sprawdzałem ale kij tam- hiend za taką kasę może mieć swoje przypadłości.
Drugie co mnie wpienia to niebieskie diody podświetlające lampy. Przypuszczam że ich zadanie to schładzać zbyt ciepłe brzmienie lamp hehehehehe.
Alucard i Hammer :)
Obaj nie macie racji
Po pierwsze to ten hiend wcale nie jest ciężki a po drugie to nie zakrzywia przestrzeni i jak dotychczas nie dokonał jakiejkolwiek materializacji czegokolwiek :)
No ale teraz koniec śmiechu bo coś wam powiem :)
To coś gra!!
Poważnie- w słuchawkach słychać muzyczkę :) Jest jeszcze coś !
W porównaniu do tego co to znajomy mi wypożyczył z niecnym zamiarem że mi się kopara potłucze o podłogę z wrażenia.
A który to sprzęt jest średnio ze 6-8 razy droższy od tego hienda a dostał wp.... od jakiegoś scalaka z wnętrza Arturii
To ten broni się dzielnie- przynajmniej teraz.
Proszę brać poprawkę że pierwszy odsłuch ok 10-tej wieczorem po całym dniu pracy- tak więc zapewne niuanse mi umykają hehehehe
Tak więc w pierwszej chwili wcale nie wydaje się gorszy od tego z Arturii a może jest za to lepszy od esemesela su cośtam.
W sumie to mnie to trochę dziwi bo ja to raczej miłośnikiem lamp nie jestem i przygotowany byłem na kaszanę po całości.
No chyba że te lampy to ściema a w środku jest żarówka podświetlana diodą żeby zachować balans :)
Wtedy wszystko by się zgadzało hahahahaha.