Mnie najbardziej też wgniotły CAL!, tyle że po recablingu. Jak usłyszałem ten dźwięk, to myślałem, że śnię. Pamiętam też rekakcję paru kolegów jak usłyszeli przekablowane CAL! pierwszy raz. Bez tego zabiegu wysiudały z mojej kolekcji słuchawek Sennheisery HD25-1 II z powodów, które wymienił Cypis. W CAL! jest jakaś taka soczysta muzykalność, której nie ma w innych popełnieniach Fostera - D2000, D5000, a nawet D7000. Dopiero nowa seria Denona jakoś nabrała "ducha CAL!", tego nieokiełznanego żywiołu muzycznego.
Oczywiście, Orfeusz gra znacznie lepiej, tylko że przy jego cenie porażający efekt jest czymś oczekiwanym, a czy otrzymywanym, to nie jestem pewny. Jest to sprzęt najwyższej klasy, ale totalnego odlotu nie miałem. Chociaż nie wykluczam, że jest on osiągalny choćby z odpowiednim repertuarem, pomijając dobór sprzętu.
AKG K601 to mogą CALom muszle polerować. :) Miałem te słuchawki parę tygodni. W nich się kończy sopran na 9kHz, a wokale brzmią jak odgłosy stada owiec.