Mam i używam od lat Fostex T7 (starsza wersja, z szarymi muszlami, trochę zmodyfikowane, ale mniejsza z tym, bo różnicy klas to nie tworzy).
Odnosząc się do pożądanych przez Ciebie zmian, w stosunku do CAL!:
- więcej potęgi: T7 same z siebie potęgi nie tworzą, nie powiększają źródeł, nie grają "kolumnowo" jeśli zaś chodzi o oddanie potęgi nagrania (orkiestrowe tutti, kapela rockowa w gęstym, kulminacyjnym momencie utworu) nie wykraczają poza to, czego można się spodziewać od dobrych, lecz budżetowych słuchawek (mozna dać się porwać muzyce - to spokojnie, natomiast analizując dźwięk widoczne jest spłaszczenie i utrata rozdzielczości). Także w tym punkcie postępu bym się nie spodziewał.
- przestrzeń: tu jest zdecydowanie lepiej niż w CAL. Słuchawki są półotwarte, nie ma wrażenia studni. Słuchając w T7 wyraźnie słychać różnice realizacji między nagraniami, szczególnie w przypadku klasyki. W typowo studyjnych nagraniach z "twórczym" masteringiem wszelkie efekty są oddane bardzo dobrze, czasem dźwięki z dalszych planów (niekoniecznie z przodu) są przyjemnie zaskakujące. Przestrzenność brzmienia to zaleta tych słuchawek.
- więcej i lepszej jakości wysokich tonów: to też jest zaleta tych słuchawek, góra jest otwarta, wyraźna i zróżnicowana. W stosunku do CAL wyraźny postęp.
- sybilizacja: zgłoski syczące są wyraźne (o ile realizator nagrania nie ingerował), lecz brak tu wyostrzenia i "męczącego, monitorowego naturalizmu". Jest w sam raz, w zależności od nagrania gładko, gładziej, bądź ostro, ale bez bólu głowy. Słuchawki same z siebie nie są męczące.
- brzmienie musi być ciepłe lub ocieplone: T7 są neutralne, ani ciepłe ani zimne. Dla mnie to jedna z największych ich zalet, dlaczego? Jeśli słucham z NOS DACa Premium Petera Daniela (TDA1543, kondy Black Gate) brzmienie jest ocieplone, jeśli z karty ECHO Indigo DJ dźwięk jest chłodny, dość surowy. Także T7 same z siebie nie są ewidentnie ciepłe (ewentualnie troszeczkę ciepłe, bo ogólnie są przyjemne w odbiorze, a zimny, kliniczny dźwięk tak by mi się nie kojarzył) lecz potrafią dobrze oddać ciepłą naturę źródła.
No i sprawa chyba kluczowa, czy T7 w stosunku do CAL! byłyby krokiem jakościowym naprzód w ramach Hi-Fi, tak jak niewątpliwie byłyby DT770Pro, gdyby się podobały?
Moim zdaniem nie. Choć wyraźnie różniłyby się dźwiękiem i niektóre aspekty brzmienia (przestrzeń, zrównoważenie zakresów - tu zwłaszcza wysokie tony, oraz neutralność, która pozwala lepiej oddawać zróżnicowanie materiału dźwiękowego) byłyby na wyższym poziomie... kosztem dość wyjątkowego CALowskiego funu ... są to słuchawki tej samej klasy.