L3VY
Sądzę, że kolega marcow nie pogniewa się jeśli Ci odpowiem w tym wątku.
Wg mnie najlepsza sztuka, na najwyższym poziomie bierze się z cierpienia. Oczywiście nie chcę tu bardzo uogólniać, nie znam dobrze historii muzyki czy sztuki, ale wielu artystów tworzyło, bo przez całe życie byli samotni, chorowali, cierpieli w taki czy inny sposób. Sztuka kastratów, mimo, że oczywiście mamy mało danych na ten temat, była efektem ich okaleczenia, niemożności spełnienia się jako mężczyzn, ojców itd. Oni nie mieli innych możliwości realizacji siebie jak śpiew. Poza tym mieli na to mało czasu (krótki czas życia, krótki czas kariery). Sama ich "inność" decydowała o ich "popularności" w tamtych czasach. Tak przypuszczam.
Jaroussky wydaje się być idealnym przedstawicielem nowoczesnych "kastratów". Łagodna, piękna twarz, szczupły, zawsze wyśmienicie ubrany, delikatny głos. Śpiewa jak gdyby całe życie cierpiał i przeżywał rozterki swoich bohaterów. No cóż są to głównie arie z oper barokowych, więc libretto jest dość dziwne jak na nasz sposób pojmowania, ale zawsze jest walka i miłość i oczywiście - cierpienie. Moja prywatna teoria mówi, że wszyscy geje i transseksualiści z powodu odrzucenia, trudności z odnalezieniem i realizacją siebie mają skłonności do tworzenia i sztuki przez duże S. Chwała im za to. Przykłady, jak sądzę, sami znacie. Zatem, podsumowując - ci którzy przeżywają więcej emocji, w tym trudnych chwil tworzą lepsze dzieła. Oczywiście, jak zwykle, jest to mój subiektywny sposób patrzenia na sztukę "kastratów".
Zresztą to samo dotyczy tych, którzy pili czy brali narkotyki. Niektórzy postrzegają artystów uzależnionych jako gości, którzy muszą brać aby pisać. W mojej ocenie oni biorą bo mieli i zawsze mają problemy, a tworzą bo mają problemy, a nie dlatego, że biorą (narkotyki). Oczywiście, jest mnóstwo ludzi, którzy nadużywają a nic nie tworzą.
Podobnie, zresztą w moim osobistym życiu - najlepsze moje prace powstały w czasach kiedy było mi ciężko. Teraz kiedy czuję się spełniony i bez większych problemów to napisanie jednego dobrego artykułu zajmuje mi wiele miesięcy :)
Pozdrawiam
WŁ