Audiohobby.pl

Muzyka na 88 klawiszy

marcow

  • 1045 / 5559
  • Ekspert
12-05-2012, 20:13
Trochę was w błąd wprowadziłem to były sonaty na skrzypce i fortepian  a nie kwartety, oraz jedno trio
na skrzypce, wiolonczelę,i fortepian ale bardzo fajne.
O Theodorakisie nic nie wiem nawet nic nie czytałem w internecie.
Mam jego jedną płytę.
Otrzywiście znam go jako twórcę muzyki filmowej i piosenek.
Przed chwilą wysłuchałem i obejrzałem na Mezzo ciekawy koncert - \'Ognisty ptak\' i \'Święto wiosny\' Igora Strawińskiego
oraz Koncert fortepianowy Arama Chaczaturiana.
koncert fortepianowy bardzo ciekawy w niesamowitym tempie  - pierwszy raz go słyszałem.
Reszta powszechnie znana   :)   jak sądzę

marcow

  • 1045 / 5559
  • Ekspert
14-05-2012, 12:02
moją ulubioną częścią piątego koncertu Beethovena jest część druga.
Zazwyczaj lubię bardziej dynamiczną muzykę, ale to jest mistrzostwo świata.
Moim ulubionym wykonaniem jest płyta DG z Pollinim przy fortepianie.
Nie pamiętam kto był dyrygentem, ale płyta została nagrana w latach 70 - tych.

Korzystając z zimnego, niedzielnego poranka przed wycieczką rowerową, przesortowałem
swoje płyty analogowe pod kątem muzyki fortepianowej.Znalazłem pół metra płyt,
w tym wiele ciekawych, archiwalnych nagrań min. Światosława Richtera, Artura Rubinsteina, Witolda Małcużyńskiego,
Ignacego Paderewskiego  etc.
Warto od czasu do czasu zrobić taki przegląd swojej kolekcji.
Serdecznie kolegom polecam.

Została mi do przejrzenia jeszcze półka z muzyką jazzową.
Wśród jazzmanów było i  jest wielu bardzo wybitnych pianistów jak np.Bill Evans który
niektóre płyty nagrywał na słynnym Steinwayu Goulda i w tym samym studiu w którym
Gould nagrywał wariacje Goldbergowskie.
Albo Chick Corea który w latach 70-tych nagrywał muzykę z którą zawsze miałem problem
czy zakwalifikować ją do jazzu czy  " muzyki poważnej "



marcow

  • 1045 / 5559
  • Ekspert
25-05-2012, 11:16

Jak już ostatnio pisałem w innym temacie, zacząłem słuchać nagrań Goulda.
Bardzo mi przypadł do gustu jego sposób grania, a charakterystyczne
mruczenie w czasie gry  narzuca skojarzenie z Keathem Jarretem który w trakcie grania
też sobie pomrukuje.Co ciekawe gdy gra repertuar klasyczny, potafi się od tego powstrzymać.
Wiem, że Keat Jarret nagrywał utwory Bacha ale nie mam jego bachowskich płyt.
Ciekawe czy ktoś z was porównywał Goulda z Jarretem

&feature=related

Przy okazji znalazłem  Jarreta i Coreę grających razem  Mozarta.
Nawet nie wiedziałem, że takie nagranie było

&feature=related

A pod spodem próbka jazzowego grania Keatha Jarreta

&feature=related

rafaell.s.cable

  • 1166 / 5562
  • Ekspert
25-05-2012, 13:09
Z tym Gouldem to dziwna sprawa mimo wyjątkowej wrażliwości artysty na dźwięk; np. potrafił mu przeszkadzać lecący samolot na paru tysiącach metrów nie przeszkadza mu jego "autystyczne" mruczenie które o dziwo lubię :)
Goulda łykam jak ciepłe kluseczki, może jestem mało wybredny ;)

Max

  • 2204 / 5600
  • Ekspert
25-05-2012, 15:04
Przeczytałem sobie jakiś czas temu książeczkę o Gouldzie - "Muzyka i myśl" Geofrreya Payzanta. Niesamowity oryginał. Najbardziej uderzającym w sposobie podejścia do muzyki aspektem, była swego rodzaju "gloryfikacja" treści muzycznej w formie nagrania. Tego, jak przebogate możliwości daje studio, praca nad nagraniem, wpływanie na jakość i ostateczny muzyczny kształt.
Nigdy i nigdzie, czytając od lat na temat muzyków i muzyki, nie spotkałem się z tak jednoznacznie euforycznym podejściem do kwestii nagrywania muzyki. Fakt, iż wycofał się z koncertowania u szczytu sławy, ale nigdy nie zdradził swojej prawdziwej pasji, którą było - rejestrowanie muzyki w studiu nagrań, mówi sam za siebie.

No coż, wielką osobowość muzyczną, prawdziwego artystę - Glenna Goulda, mozna uznać za patrona audiofilizmu i audiofili ;-), dla których liczy sie przede wszystkim muzyka wczesniej zarejestrowana, muzyka, którą sobie można w każdej chwili odtworzyć z najrozmaitszych nosników za pomocą wymyslnego sprzętu :-) Proponuję umieścić podobiznę Goulda obok logo "audiohobby" ;-)

A odgłosy, mruczenie, jęczenie, to coś zupełnie normalnego. Wszyscy wrażliwi muzyczni odtwórcy oraz odbiorcy mają do prawo do uruchamiania emocji, czy muzycznego transu. Bez rzucania przykladami mogę powiedzieć, ze rzadziej zdarza mi się NIE usłyszeć w moich słuchawkach jakichś dzwięków pochodzących od dyrygenta bądź solisty. To jest coś najzupełniej akceptowalnego, mogącego draznić co najwyzej skostniałych muzycznych purystów...

Oczywiście doświadczyłem Gouldowskich odgłosów w Bachowskich koncertach fortepianowych.
Mozna jeszcze dodać, ze w czasie koncertów i nagrań korzystał z charakterystycznego krzesła o krótkich nogach, którego specyficznie "dosiadał", i które słuzyło mu az do śmierci.

rafaell.s.cable

  • 1166 / 5562
  • Ekspert
25-05-2012, 16:51
=>MAX
No coż, wielką osobowość muzyczną, prawdziwego artystę - Glenna Goulda, mozna uznać za patrona audiofilizmu i audiofili ;-)

Pisałem był tak jak niektórzy z nas wrażliwy na dźwięk jako taki, z jednej strony to fajnie z drugiej np wkurza. Wczoraj słuchałem sobie Patha Methenyego "What\'s It All About" i usłyszałem że obok niego jest sąsiednie studio gdzie się nagrywa inną muzykę. To może wkurzać :)

Może człowiek powinien "robić" za cenzora czystości dźwięku ;)

marcow

  • 1045 / 5559
  • Ekspert
01-06-2012, 11:45
Wczoraj  oderwałem się od płyt Parta i Goulda i zacząłem słuchać płyty z kompozycjami Ignacego Paderewskiego.
Są to wydane w Anglii nagrania z Polskich Nagrań z lat 60-tych przez firmę Olimpia.
Kupiłem kiedyś dosyć sporo płyt z tej wytwórni.Zachowała się nawet naklejka z ceną  -  10 000 zł.
To były ceny.Na fortepianie gra Barbara Hesse-Bukowska.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Barbara_Hesse-Bukowska

Na płycie jest sonata i koncert fortepianowy.
Chyba nigdy tego nie słuchałem  -  a szkoda, bo to kawał dobrej muzyki
Szczególnie podobał mi się koncert  

rafaell.s.cable

  • 1166 / 5562
  • Ekspert
01-06-2012, 15:10
To zawsze tak z politykami bywa co innego mówią a co innego w praktyce wychodzi moim zdaniem odstrasza swoim suchym bez emocji brzmieniem.

Max

  • 2204 / 5600
  • Ekspert
01-06-2012, 16:20
Była juz mowa w odpowiednim watku o przeroście legendy nad pianistycznymi mozliwościami mistrza.

Dla kogoś takiego jak ja, zawsze i wszędzie liczy się przede wszystkim muzyka. Aspekt wykonawczy, choć niewątpliwie bardzo istotny, zawsze jest na drugim planie. Jest rzeczą oczywistą, ze lepiej jest wysłuchać dobrze poprowadzonego koncertu, bądź tez zaopatrzyć się w porządnie zrealizowane nagrania.
I nie ma tu pola do dyskusji, ani tez nie mam wcale zamiaru jej wywoływać.
Jednak moimi wyborami, jeśli idzie o imprezy koncertowe czy tez zakupy płytowe, kieruje sama tresc muzyczna. Kompozycje, opusy, symfonie, koncerty, kameralistyka, czyli - potencjalnie interesujące muzyczne treści, z którymi mam zamiar się zapoznać, bądź tez, w przypadku koncertów, muzyka dobrze mi znana, którą mam ochotę na żywo usłyszeć.
Interpretatorzy, dyrygenci, soliści, orkiestry... Niewątpliwie temat bardzo szeroki i interesujący, ale dla mnie znaczenie absolutnie pierwszodzędne ma partytura, czyli - zapisana treść muzyczna - idea, pomysł, opowieść, sztuka, najlepiej najwyzszych lotów, którą jestem w stanie odebrać poprzez odtwórcze starania muzycznych wykonawców.
Osobną kwestią jest zabarwianie muzyki, naciąganie, zniekształcanie materiału,  tzw. "interpretacja", która moze czasem sprawić, ze znana nam kompozycja brzmi zupelnie obco. Dlatego najbliżej mi do podejścia kolejnej legendy, wielkiego Arturo Toscaniniego, który zawsze kładł nacisk na emocje i entuzjazm, ale ponad wszystko na dobre przygotowanie (mordercze próby z orkiestrą) precyzję i przekazywanie dokładnie tego co w partyturze siedzi, a nie wariacji na temat...  

"Sztukę odtwórczą Toscaniniego cechował przede wszystkim nadzwyczajny pietyzm dla intencji kompozytora. Unikał on wszelkich osobistych koncepcji interpretacyjnych. Wykonania jego odznaczały się natomiast do najwyższych granic posuniętą precyzją. Dotyczyło to zarówno wyjątkowego poczucia rytmu i jego wartości wyrazowej, umiejętności zespolenia orkiestry – do najdrobniejszych szczegółów – w zupełnie jednolity organizm dźwiękowy, jak i najsubtelniejszego cyzelowania brzmienia."

Za poczciwą "Wiki". :-)

Max

  • 2204 / 5600
  • Ekspert
01-06-2012, 16:40
Mogłbym, nieco prowokacyjnie zadeklarować, iz dla mnie, muzyk wykonawca, winien być inteligentny (by załapać o co w nutach biega) obdarzony świetnym słuchem (warunek w tym fachu oczywisty), pracowity i sprawny manualnie... znaczy biegły w obsłudze swojego instrumentu :-)

Tylko i aż tyle
:-)

Max

  • 2204 / 5600
  • Ekspert
02-06-2012, 13:47
>> Piotr Ryka, 2012-06-01 20:33:31
Jak to już drzewiej bywało, nie zgadzam się z Maksem. Interpretacje, niezależnie od tego, że na pewno dużo mniej ważne od samych kompozycji, potrafią diametralnie zmieniać odbiór utworu."

Warto moze jeszcze napisać, z czym się nie zgadzasz konkretnie ?
Rozumiem, ze nie zgadzasz się z podejściem, które na piedestał wynosi samą "treść", pomysł, ideę, myśl, zawarte w partyturze, a będące efektem wysiłku, natchnienia i potencjału twórczego. A akt wykonawczy sprowadza do jak najwierniejszego odtworzenia tego, co kompozytor w nutach umieścił.

Ale temu, ze muzyka bywa przeinaczana, zniekształcana, czy niechlujnie podawana zaprzeczyć nie sposób.
Jest oczywiste, ze istnieje wiele aspektów wykonawczych, wpływających na ostateczny efekt: tempo, rytm, budowanie frazy, artykulacja w poszczególnych grupach instrumentów, sposób panowania nad całością aparatu orkiestrowego i wiele innych niuansów. Oczywiście, wszelkie niedoskonałości czy subiektywizmy wykonawcze jeszcze wyraźniej widać w popisach instrumentalistów solowych. Z kolei wyższość solistów charyzmatycznych, inteligentnych i zaawansowanych technicznie, na ogół również jest widoczna jak na dłoni.

Pisałem juz, ze nie mam w kolekcji wielu wykonań jednego utworu i nie staram się skupiać na różnicach wynikających z "interpretatorstwa". Być moze zmienię kiedyś podejście i zacznę czerpać radość z wielokrotnego przesłuchiwania ulubionych utwórów w różnych wykonaniach - myślę, ze to nawet zupelnie prawdopodobne. Dzisiaj jednak odczuwam raczej głód nowych tresci, potrzebę odkrywania i poznawania, a alternatywne wykonania i interpretacje są częściej źródłem zdziwienia a nawet rozczarowania, niż jakichś pozytywnych emocji.

PS
Skoro się juz nie zgadzasz, to nie zgadzaj się proszę z Maxem, bo taką sobie w internecie ksywę paręnaście lat temu obrałem.

marcow

  • 1045 / 5559
  • Ekspert
04-06-2012, 10:32
A kto to jest ten Marcin Brzozowski
Ja lubię słuchać różnych interpretacji tego samego utworu, jednak nie wszystkie
akceptuję.Zauważyłem t

marcow

  • 1045 / 5559
  • Ekspert
04-06-2012, 10:51
Sorry za wcześnie mi się wysłało  -  palec mi się omsknął.
Zauważyłem pewną prawidłowość, że wszystkie wykonania porównuję do pierwszego,
i przy następnych interpretacjach często przy pierwszym przesłuchaniu mi się nie podobają.
Dopiero po kilkakrotnym przesłuchaniu albo je akceptuję, albo nie.
Czasami są takie interpretacje których nie potrafię zaakceptować.
Np. jak Możdżer grał Chopina.Bardzo go lubię jako pianistę  -  ale z Chopinem przegiął.
Tak a propos Możdżera : w dniach 5, 6 czerwca w Poznaniu nad jeziorem Strzeszyńskim
będzie miało miejsce ciekawe wydarzenie którego współorganizatorem jest Leszek Możdżer


http://muzyka.wp.pl/title,Druga-edycja-Enter-Music-Festival-odbedzie-sie-w-czerwcu-w-Poznaniu,wid,659108,wiadomosc.html?ticaid=1e91a

  • Gość
04-06-2012, 13:56
Brzozowski zajmuje sie muzyka relaksacyjna .
Co do Mozdzera to jemu zarzucaja ze wiekszosc coverow gra na ta sama nute . Chopin wedlug mozdzera to ragtimy  i  mase repetycji . Nie podoba mi sie tez plyta " Komeda "  . Komeda gral minimalistycznie i skromnie a LM zrobil z tego  wirtuozerie . Ale kazdy lubi co innego

marcow

  • 1045 / 5559
  • Ekspert
20-06-2012, 11:01
Dzisiaj usłyszałem transkrypcję na trzy fortepiany
 Dymitra Szostakowicza  -  Suita „Moskwa –Czeriomuszki” op. 105 (opr. C.m. Griguoli), wyk. Georgia Tomasi, Carlo Maria Griguoli, Aleksandro Stella – fortepiany.
Serdecznie polecam