Z gory przepraszam za ponizszego tasiemca ;')
Specifikacje latwo sobie znalezc w necie wiec nie bede nabijal dodatkowych bitow swiatu wirtualnemu, zaznacze tylko, ze jest to 3w1 urzadzenie, DAC, wzmacniacz sluchawkowy oraz przedwzmacniacz (z cyfrowa regulacja), urzadzonko posiada pilota, ktory wspolpracuje z komputerem, gydby ktos byl takim rozwiazaniem zainteresowany. Ostatnia realizacja oprogramowania (mozna uaktualnic pod winowsem, jak sie ma normalnego windowsa) pozwala na wylaczanie wyswietlacza i pare innych drobiazgow.
Zbudowany jest ten M-DAC bardzo solidnie, no chyba ze to ja mam jakies niskie oczekiwania wzgledem tego aspektu. Urzadzanie posiada zewnetrzny, duzy i ciezki zasilacz, wyglada wiec ze mysli o wymianie go na jeszcze lepszy nie znajduja tutaj specjalnego uzasadnienia, gdyby tak bylo, jego zamiennik juz by od dawna widnial na stronce specjalistow od zasilaczy do wszelakich DACow, czyli pana Teddy Pardo. M-DACa tam nie ma ;'))
Co do brzemiania, podziele to na dwie sekcje, jako opis DACa oraz osobno wzmacniacza sluchawkowego.
DAC
Za transport sluzyl tutaj albo moj MHZS88 (CD) albo iMac (zripowane CD) poprzez USB Furutecha. Sluchalem tylko i wylacznie nagran 16/44 czyli NORMALNYCH plyt CD. Za kolumny robily GS-1000 oraz Beyerdynamik DT880 (250ohm, 2003) oraz goscinnie HD650 (dobrze zrobilo im to polaczenie!). Wzmacniacza kolumnowego chwilowo nie posiadam, zostal sprzedany celem zakupu koncowki mocy, wlasnie ze wzgledu na mozliwosci M-DACa.
Poniewaz DAC ten ma kilka ustawien dla filtrow, sprecyzuje, ze mnie przypadl do gustu najbardziej Optimal Transient XD i tak zostalo, poza tym D3E Decorrelator engine byl wlaczony.
Jest to juz 3 urzadzenie, a w zasadzie zrodlo cyfrowe od Audiolaba, jakie ostatnimi czasy udalo mi sie przetestowac badz posluchac, przy czym, wczesniejsze dwa: 8200cd oraz 8200cdq, mimo ze b. udane (cdq lepszy) nie wywarly na mnie jakos specjalnego wrazenia i dosc szybko bym o nich zapomnial gdyby nie dosc spontaniczny odsluch salonowy powyzszego M-DACa, to chyba wina EMiLa ktory mnie zagadal w tym temacie ;'))
Sek w tym, ze w porownaniu do 8200CDQ, M-DAC wydal sie byc na dzien dobry bardziej intrygujacym urzadzeniem, i choc spedzilem z nim wowczas ledwie godzine, pozostal w mojej pamieci jako bardzo przejrzyste i precyzyjne zrodlo, bylo to tak przyjemne uczucie i doswiadczenie (pokazalo przyniesione nagrania w zupelnie nowym, lepszym swietle), ze pewnej niedzieli nie wytrzymalem i kupilem go z mozliwoscia zwrotu, i tak juz zostal.
Pomine proces wygrzewania (prosze nie mylic z oswajaniem sie!), ktore trwalo(trwa ?) 2 TYGODNIE, DAC obrabial sobie zwyczajnie 24/7 sygnal z komputera, zmiany byly dosc spore (warto o tym pamietac, bo w miedzyczasie M-DAC, bywalo, ze wcale mi sie tak nie podobal, raz gral lepiej raz gorzej). Ponizej skupie sie na efekcie obecnym.
Wiec co mnie tak ujelo w tym najnowszym Audiolabie ?
No, przede wszystkim wspomniana juz przejrzystosc brzmienia, ktora zupelnie nie wydaje sie byc wysilona, bo tez i muzyka jest tu podawana z nieslychana latwoscia, ta swoboda w panowaniu nad zlozonoscia, i to dowolnej aranzacji muzycznej, zrobila na mnie duze wrazenie, zniknal element jazgotu w wielu nagraniach, dzieki wysrubowanej separacji, dzwieki wiec nie nachodzily na siebie ani na 1mm, i to nawet na najdalszych planach, eliminujac kompletnie cos, co odbierac mozna jako meczacy brud w muzyce. Wzroslo nieslychanie wydobycie detali z tla, niezwykle czarnego, nie ma absolutnie efektu srebrzenia sie. Czyli przejrzystosc i precyzja juz wymienione, daje to naprawde wspanialy wglad w nagrania. Dalej jest plynnosc muzyki, ta bowiem plynie jakos tak naturalnie, ze przykuwa z latwoscia nasza uwaga, mozna sie wkrecic na wiele godzin, zleci duzo szybciej nizby sie chcialo, bedzie temu towarzyszylo (w zaleznosci od repertuaru) dosc czeste przytupywanie noga w rytm muzyki, wczesniej dosc rzadkie u mnie.
Podkresle tu jednak, nie jest to osiagniete w zadnym stopniu poprzez uwypuklenie gory, czy jakies odfiltrowanie skladowych, barwa jest swietnie utrafiona, bez przechylow w zadna strone, i mimo ze gory absolutnie nie brakuje, jest jej wrecz sporo, to brak w niej metalicznosci, nie ma tez efektu utwardzenia, kiedy rozdzielczosc danego zrodla nie wyrabia i usrednia dzwieki. To daja wlasnie owa plynnosc, idaca w parze z calosciowa swoboda przekazu.
W 8200cd oraz 8200CDQ brakowalo mi tez troche zejscia na basie, tu ono wreszcie jest, bas jest duzo bardziej namacalny i o wiele bardziej rozdzielczy, pokazuje jego fakture (latwe do wychwycenia na nagraniach organowych). M-DAC pod tym wzgledem (rozdzielczosci, czystosci i separacji) jest sporo (nie trzeba nawet 5 sekund aby uslyszec roznice) lepszy od starszych braci (mimo niemalze identycznej topologii, ma jednak zaimplementowany cross output stage). Srednica M-DACa jest rowniez pelniejsza od tej w CDQ.
Najlepsze jednak przed nami, czyli budowanie sceny, ta transparentnosc pozwala budowac precyzyjne plany muzyczne siegajace hen po horyzont sonicznych wrazen, scena ma wiec faktyczna glebie, nie jest przy tym waska badz splaszczona, jest efekt 3D (zwlaszcza na udanych realizacjach), dodaje to zycia wielu skompresowanym nagraniom. M-DAC bardzo laskawie traktuje rowniez gorsze realizacje, zwlaszcza te rozjasnione, potraktowane loudnessem, staja sie wreszcie strawne, bo gora mimo ze absolutnie nie wycofana badz przycieta, nie podbija sybilantow, a slychac paradoksalnie wiecej niz z moim MHZS88 (ultra jasnym i wyrazistym na gorze). To jest chyba nazywane przez niektorych organicznym brzmieniem, mysle ze to dobre slowo i wiele osob go czuje.
Podsumujac:
M-DAC jest jasny, ale nie rozjasniony, transparentny, bez zauwazalnych podkolorowan, bardzo szybki, otwarty i wyrazisty, fenomenalna przejrzystosc i czystosc, zwlaszcza rzuca sie cisza tla. Dzwiek swietnie ulozony tonalnie, nie ma tu slyszalnie podbitych zakresow, wiarygodna i robiaca olbrzymie wrazenie scena muzyczna pokazujaca wieloplanowosc nagran, brzmienie bez przetluszczen ani tez oschlosci, brak metalicznosci oraz niemilego cyfrowego nalotu, swoboda i latwosc podawania muzyki, bez wzgledu na jej zlozonosc badz ciezar, zadnego woalu, nie powoduje efektu zmeczenia psychicznego po wielogodzinnych sesjach. Audiolab niejako znika nam z toru, w skrocie, a jego duza sila lezy w srednicy, pelnej i wyrazistej.
Wzgledem takiego pierwszego Benchmarka (sluchany wczoraj wraz z Weissem 202), uznalem dzwiek Audiolaba za bardziej angazujacy i z wieksza rozdzielczoscia, muzykalnoscia i plynnoscia (choc Benchmark tez mi sie b. podobal), jednak M-DAC pokonany zostal przez Weiss'a 202, ten mial bowiem odrobinke nizej schodzacy bas (takie odnioslem wrazenie) oraz szybsze transjenty (niewiarygodna, rakietowa dynamika Weissa), dawalo to efekt nieco bardziej realistycznego grania, i gdyby ten Weiss kosztowal okolo 6kPLN to jego bym bral w miejsce Audiolaba, bo te roznice nie byly raczej wiecej warte, no chyba ze 'price is no object'.
Podkresle jeszcze, ze M-DAC to nie jest zaden killer dla cd-ow z przedzialu 40k+, to tak dla jasnosci (przykladowo, Accuphase DP700 nieco lepiej generuje bryly instrumentow). To zwyczajnie znakomicie zaprojektowane urzadzenie, w przystepnej cenie, ktore moze z latwoscia rywalizowac pod wzgledem ogolnej jakosci obrobki sygnalu cyfrowego, czyli 'robieniu muzyki', z takimi playarami, ktore swego czasu wpasowywaly sie w obszar cenowy 20k i bliskich okolic. Mam tu na mysli zwlaszcza:
Meridiana G08v2, Naima XD2, Resolution Audio Opus 21, Krella 280cd, Audio Aero Capitole MkII itp. Chociaz pod wzgledem rozdzielczosci i czystosci grania, PRZESCIGA moim zdaniem te wymienione cd-ki o cala klase, a Naima to rowniez i scena, i to bez wzgledu czy gramy po coaxialu czy tez wejsciu USB z komputera (iMaca). W zasadzie, to juz 8200CDQ jest na poziomie wymienionego Meridiana G08, tak dla pelniejszego zobrazowania tematu i skali powyzszych porownan.
Jak NIE GRA M-DAC ?
Nie ma tu dodanego miecha ani zaokraglonej/przyciemnionej gory czy tez wijacego sie basioru, pogrubionych konturow itp., jesli ktos potrzebuje ekstra wypelnienia do szczuplej i rozjasnionej reszty toru, to niech raczej szuka gdzie indziej (chyba ze takie preferencje jego), moze DAC Regi by sie tu wpisal.
Wzmacniacz Sluchawkowy
W zasadzie to mozna skopiowac czesc o DACu, ten dodatek nie jest bowiem dodatkiem, wzmak jest znakomity, dzieki maksymalnemu uproszczeniu i skroceniu sciezki dzwiekowej zapewne. Czytalem opisy wlascicieli M-DACa oraz Bety 22 (oraz takich LCD2), stawiajacych je na tym samym poziomie, mnie to wcale nie szokuje ani nie zadziwia, wyjscie na duzy jack jest wyborne transparentne, zawsze czuc zapas mocy i gra muzyka ;'))
Jak sobie jeszcze doliczymy do tego ze jest tu tak samo dobry przedwzmacniacz, pozwalajacy napedzac nam zestaw kolumnowy wprost na koncowke mocy, to wyjdzie, ze srednia cena za kazdy element (DAC,Wzmak, Pre), wynosi 1kPLN. Pomijam juz koszt dodatkowych kabelkow na zlaczenie tychze w klasycznym ujeciu.
Nikogo nie namawiam do kupna najnowszego Audiolaba, DACow na rynku obecnie jest caly wysyp, gdyby jednak ktos rozwazal jego zakup, polecam sprowadzenie go sobie z UK (kosztuje to okolo 3kPLN wraz z kablem USB Wireworlda Ultraviolet), w Polsce, dziwnym przelicznikiem, jego cena zrobila sie na 4kPLN.
Muzyka pomagajaca ocenic mi M-DACa:
Franz Liszt - Orgelwerke (skala i namacalnosc organow wcale nie gorsza niz z Accu DP700)
Musogorski - Obrazki z Wystawy (sliczna stereofonia)
Haydn - Piano Sonatas (Alain Planes, pieknie dzwieczny fortepian)
Schubert - Late String Quartets (The Lindsays, M-DAc im sporo pomogl, ale Takacs Quartet wciaz duzo lepsi, najlepsi!)
Bartok - Microcosmos (Huguette Dreyfus)
Jordi Savall - Harmonie Universelle
William Carter - Santiago De Murcia (wirtuozeria, przestrzenny czar gitary i smolistego tla)
PJ Harvey - Rid Of Me (wokal)
Tomahawk - Mit Gas (alez szybki, rozdzielczy i kontrolowany basior!)
Dennis Gonzalez and Faruq Z Bey - Hymn for Tomasz Stanko (niezwykle soczyscie brzmiace instrumenty z przyszywajacymi deciakami)
Mumford and Sons - Sigh no more (prawie zapomniana u mnie plyta, folkowe spiewanie, duzo atrakcyjniejsze teraz, kiedy wzrosla artykulacja ludzkich glosow, oraz podkreslajaca je cisza tla).
...i chyba jeszcze ze 50 innych plyt (w tym troche popowej 'nuty, ktorej loudnessowego namaszczenia, wczesniej ciezko szlo sluchac na mniej gladko grajacym zrodle), lapalem jak powalony wszystko z polek byle tylko posluchasc i 'zobaczyc' nowy wymiar posiadanych nagran, elektroniki, metalowego lojenia, akustycznego jazzu...w efekcie, konsekwentnie konczylem z kopcami cd na swoim biurku ;'))
Konkluzja: zazwyczaj, im zrodlo bardziej rozdzielcze i przejrzyste tym wiecej plyt z domowej plytoteki wydaje sie z niej wypadac bezpowrotnie, tutaj sytuacja byla dokladnie odwrotna, nie mam juz chyba nawet jednego albumu, ktorego technicznie moglbym uznac za niestrawny (sybilanty, przejasniona gora, kompresja, plaska scena itp.)
Mimo moich pochwal, M-DAC zapewne nie bedzie sie wszystkim podobac, co normalne, nalezy o tym pamietac, mimo ze brzmienie daje bardzo dojrzale, niektorzy moga szukac jednak innej estetyki.