Ja mam właśnie to - "klasyczne" wydanie. W sumie już drugą płytę - pierwsza się zużyła ;)
Pięknie nagrane są solówki gitarowe.
Nie odczuwam na tym albumie "szczytowych sopranów" w przeciwieństwie do np. "Death Magnetic".
Z wiki:
"(...) Jako pierwszy produkowany przez Boba Rocka, nowy album był nagrywany w znacznie inny sposób niż poprzednie. Zasugerował muzykom, aby nagrywali grając razem, zamiast rejestrować osobno wszystkie ścieżki[5]. Ścieżka głównego riffu Enter Sandman składa się z trzykrotnie nagranych i nałożonych na siebie partii Hetfielda, którą sam określał mianem „Ściany gitar”. Partię perkusji nagrano i złożono z niemal 50 fragmentów, ponieważ Ulrich nie nagrał od razu całego utworu, pracując osobno nad kolejnymi elementami, aby uzyskać zamierzoną przez zespół „intensywność”. Jak twierdzi Randy Staub, zespół produkcyjny spędził wiele czasu, na takim przygotowaniu studia, aby jakość dźwięku była najlepsza; do nagrania partii gitar i perkusji używano od 40 do 50 mikrofonów, w celu osiągnięcia efektu koncertu na żywo[6]. Także partiom basowym poświęcono więcej uwagi, Jason Newsted powiedział: „Wcześniej Metallica była skupiona głównie na gitarach, teraz kiedy pracujemy z Bobem Rockiem, także częstotliwości basowe mają siłę przebicia”[7]. Jako pierwszy singiel, Enter Sandman był także pierwszym miksowanym utworem. (...)"