almagra, idea jaka przyświeca w konstrukcjach audio jest tylko jedna - inaczej niż reszta i im bardziej nietypowo i inaczej niż "standard", tym lepiej. Oczywiście nie twierdzę, że takie kolumny będą z zasady złe, niemniej jednak podchodzę do tematu sceptycznie. Obecnie standardem w "domowych odsłuchach" jest po prostu stereo i podejrzewam, że wszelkie nagrania są optymalizowane pod tym właśnie kątem. W pewnym momencie wyskakuje ktoś, amator/konstruktor/audiofil/marketer ze swoim niespotykanym jak dotychczas podejściem do tematu, z odpowiednio do tego dopasowaną teorią i twierdzi, że wszystko co było do tej pory to kompletna kiszka i tylko jego rozwiązanie jest "optymalne". W tym właśnie miejscu znajduje się dyskutowane tutaj podejście. Jedna kolumna grająca "na boki", punktowe źródło dźwięku, "przestrzen, namacalność i oderwanie"... teorie, z którymi ciężko polemizować, bo nie są podparte ani fizyką, ani matematyką, ani pomiarami - niczym, co było by do pokazania czarno na białym - podejście subiektywne w czystej postaci. I gdzie tutaj miejsce na polemikę i rzeczową dysputę? I czy ta "rzeczowa dysputa" jest w ogóle potrzebna?
Czy wdajesz się w polemiki na temat piękna lub brzydoty zachodu słońca, liścia unoszonego na wietrze, matki z dzieckiem na spacerze w parku, najnowszego modelu Ferrari, czy wyższości dużych cycków nad małymi - lub wręcz przeciwnie? Nie... To znaczy ja nie wdaję się w nie, bo wiem, że głównym czynnikiem oceny tychże zjawisk są stricte osobiste odczucia i preferencje. Każdy lubi to... co lubi :)
O ile temat "stereo z jednej kolumny" wydaje mi się w pewnym sensie ciekawy, to jednak pozwolę sobie pozostać przy moich wieśniackich "dwóch pudłach" ;)