Osobiście nie mam przekonania do uzdrawiaczy prądu, gdyż przeważnie wprowadzają więcej ograniczeń, niż zalet. Odfiltrowują, jakieś tam niby zakłucenia, ale razem z dzwiękiem. I komuś, kto w to wierzy wydaje się że gra lepiej... czyściej, przestrzenniej. A ograniczeń nie słyszy... pewnie do czasu, dopuki nie wystawi ich na sprzedaż he:)
http://www.hifi.pl/gielda/wyswietl.php?grupa=kondycjonerCały bubel, dodatkowy wymysł producentów dla rozszeżenia oferty i zarobku na napalonych klientach. Szkoda d...ę zawracać takimi pierdołami, które mogą się nadawać, ale pod komputer, TV itd. Lepiej zrobić profesionalny uziom wbijając kilka skręcanych 1,5m odcinków szpili. Efekt słyszalny od razu - czystrzy dzwięk, głabsza i bardziej cztelna scena. A że było kilka osób w tamtym czasie, to i wszyscy stwierdzili jednoznacznie pozytywny wpływ uziomu na dzwięk.
Zamiast wszelkiego rodzaju kondycjonerów, lepiej wykonać listwę w solidnej nie magnetycznej obudowie, wstawić rodowane gniazda łącząc wszystko szyną z miedzi pokrytej rodem. Dwie listwy oddzielnie zasilane, jedną pod DAC\'i, Transporty, PreAmpy, drugą pod Końcówki Mocy. I tak dla mnie gra najlepiej.
Być może jest na świecie kilka uczciwych/solidnych firm produkujących kondycjonery poprawiające dzwięk, przy czym nie powodujące najmniejszych degradacji dzwięku, bez względu czy są obciążone 30-oma watami czy 3-ema kW. Z chęcią takich posłucham.