Faktycznie, unplugged w standardowej wersji jest bardzo OK.
A co remasteringu. To jest tak, że ta kicha na niektórych wydaniach bierze się z masteringu, a nie ze złego zarejestrowania materiału. Dla nieświadomych - mastering to jest robienie z wielu ścieżek, po jednej dla każdego instrumentu nagrania dwuścieżkowego z panoramą stereo innymi słowy tzw. mix. Płyty fatalnie brzmiące mają dupiaty mastering, a nie rejestrację. Remastering polega na ponownym zrobieniu ze śladów nagranych pierwotnie w studiu nagrania stereo. Oczywiście są płytsze wersje masteringu, gdzie robi się cyfrowy tuning już istniejącego mixu. Ale dobre remastery opierają się na oryginalnych śladach z pierwotnych sesji, a wydawca często podaje to jako główny atut reedycji.
____________________________________________
Zwei Dinge sind unendlich, das Universum und die menschliche Dummheit, aber beim Universum bin ich mir nicht ganz sicher.
z.B.
>>Kwantum przydanego mu basu jest wręcz wstrząsające, tworząc obrazy nacechowane potęgą i mocą, a jednocześnie spowite wszechobecnym niemal basowym łoskotem<<
>>Nowe gniazdko sieciowe spowodowało, że nagle miałem mnóstwo dźwięków. Nadciągały z każdej strony, wewnętrznie zróżnicowane, niby razem, ale każdy osobno, w swojej własnej misji.<<