W Poznaniu moje PSy też były już po naprawie. One wczoraj rzeczywiście miały jakby sporo spuszczonego ze smyczy basu, tyle że ja do nich o to pretensji nie mam. :) Podejrzewam, że za bardzo odróżniały się sposobem grania od reszty peletonu, a powiedzmy sobie - stosunek odsłuchów do dyskusji wyszedł na ostatnim spotkaniu niski, co dobrze świadczy o tym ostatnim i jego uczestnikach. :P Po prostu przyzwyczaiły się uszy do słuchawek średnio i nisko-basowych, a tu nagle granie w loudness. Jest na head-fi jeden gość, który ceni DT880 Pro najwyżej jako słuchawki do celów studyjnych-edycyjnych, a PS1000 bierze dla przyjemności. Orfeusz jest pod dachem od święta i według niego nie tego najweselszego.
Zapewniam też, że wstawka Rolanda o nasłuchiwaniu w skupieniu to tak dla rozruszania czytających. Wydaje mi się, że gdy przyszedł, nikt niczego nie słuchał, no może wywodów któregoś Kolegi.
AKG K601 - gładka i bardziej rozpostarta przestrzennie wersja K701. Brak wysokiego sopranu i delikatna okrągłość dźwięku to dla mnie ich wady. Pasmo mają równiejsze od K701. Miałem je kiedyś, więc zarzuciłem je sobie dla przypomnienia. Ogólnie oceniam je niżej od DT880 Pro lub SRH-940 z punktu widzenia moich preferencji i oczekiwań.
Klon Lehmanna wydanie zagłębiowskie - jedynie z pamięci i na zasadzie "wydaje mi się, że", Lovely Cube idzie bardziej w krągłości i słodkości. Ten wzmacniacz zagrał bardziej kawę na ławę i bez dekoracji w postaci śmietanki, karmelu czy goździków. Przytomnie reagował na wymianę op-ampów, ale tor i czas odsłuchu nie pozwala mi go miarodajnie ocenić. Tzn. na ocenę co najmniej dobry zapracował, ale wyżej to nie wiem.
DAC AD1955 z wyjściem lampowym - tu dałem radę tylko tyle stwierdzić, że ma bardzo duże napięcie wyjściowe i nie kaleczy uszu brzmieniem. Muzyka i źródło bitów nie dały mi go poznać bardziej, więc może następnym razem. ;) Na BP miałem problem ustawić głośność, bo tam gdzie potencjometr jest w miarę równy, było już za głośno. Lehmann gra z nim na wzmocnieniu =1 i wtedy regulacja głośności odbywa się normalnie.
W sprawie źródeł bitów - dzięki fallowowi niczego nie muszę dodawać do tego, co napisał. Zastanawia mnie tylko, czy to był problem, że w kompie była puszczana płyta CD, a nie zrippowany bezstratnie kawałek? Zastanawia mnie to w kontekście USB, bo integra dawała radę, a urządzenie z aspiracjami bycia czymś daleko lepszym od M2Tech HiFace - sądząc po gabarytach - wydawało z siebie nieprzyjemne dźwięki muzykopodobne.