No pewnie, Pink jak nic.
Nie tańczy, nie pokazuje bobra, gra na fortepianie, a nie rękoma bezimiennego klawiszowca na samplerze i sama komponuje, na koncertach nie leci z play backu, ale jest jak Pink, niech będzie.
A tak na marginesie, mam jedną płytę Pink, nie pamiętam jaką, ale chętnie oddam razem ze Spraną panienką, też nie pamiętam tytułu, za 21 Adele.
Uwaga techniczna na marginesie, ta płyta Pink omal mi nie wysadziła głośników, największa kompresja, jaką w życiu słyszałem, dlatego lojalnie ostrzegam.
_________________________________