@ Allen
>>Dobrze żes powiedział. Oni tylko i wyłącznie dają swoją radę. Nikt nie stoi ci nad szyją z nożem i nie każe ci wogóle brać tych słów pod uwage tak więc w czym tkwi problem. Nikt nikogo nie wprowadza w błąd<<
Z całym szacunkiem Allen, ale to nie jest dokładnie tak, jak byłeś łaskaw to opisać.
Każdy, kto nie ma pojęcia o sprzęcie audio, trafiając na strony o tematyce audiofilskiej dowiaduje się zupełnie zaskakujących z jego perspektywy informacji. To jest cały wielowymiarowy paradygmat, na który składa się ogrom mitów i rytuałów, niektóre z nich to:
- zestaw stereo w cenie zestawów popularnych nie ma "prawa" grać, np. 5000 zł całość
- dla brzmienia zestawu stereo duże znaczenie mają kable połączeniowe w bajońskich cenach
- im więcej obudów posiada dane urządzenie, tym lepiej gra
- masa urządzeń ma kluczowe znaczenie dla brzmienia - im większa, tym wyższa półka
- nie wolno używać jakichkolwiek regulatorów w sprzęcie, bo to wprowadza "tajemnicze" zniekształcenia fazowe
- gdy brzmienie nie spełnia naszych oczekiwań, mimo wydania astronomicznej sumy, której nigdy przedtem byśmy na stereo nie wydali, należy przebudować mieszkanie (akustyka), wymienić sprzęt na droższy albo przynajmniej zainwestować w lepsze okablowanie
- sprzęt audiofilski potrzebuje "specjalnego zasilania". Żaden fizyk nie wie jak działa takie zasilanie, np. lista z magicznym piaskiem albo sieciówka za 10000 zł, ale to słychać (to generalnie jest słowo wytrych dla poglądów audiofilskich)
- sprzęt audiofilski należy wygrzewać, tj. nie tylko ma on działać od nowości prawie non stop, ale jeszcze przed jego użyciem należy go włączyć co najmniej na 30 min. przed słuchaniem muzyki
- słuchawki podłączone do danego wzmacniacza muszą się do niego przyzwyczaić, im dłużej są ze sobą połączone, tym lepiej grają ( to tzw. Zasada Ryki wynikająca wprost z jego wielu recenzji)
i te mistycyzmy można mnożyć w nieskończoność...
Natomiast kluczowe jest to, że KAŻDY LAIK, KTÓRY ANI NIE SŁYSZAŁ, ANI NIE POSIADAŁ SPRZĘTU ZA TAKIE PIENIĄDZE PRZECZYTAWSZY PODOBNE BREDNIE, ULEGA SILE AUTORYTETU I ZACZYNA W TO WSZYSTKO WIERZYĆ. Gdy jakieś zjawiska, które nieśmiało zaczyna postrzegać (np. jeszcze przed zakupem w salonie) nie pasują do tego paradygmatu, natychmiast POJAWIA SIĘ KTOŚ ZE STATUSEM GURU I ARBITRALNIE ROZWIEWA WĄTPLIWOŚCI ZRZUCAJĄC JE NA KARB:
- NIE TA AKUSTYKA
- ZŁE OKABLOWANIE
- ZŁE PŁYTY (W OGÓLE WIĘKSZOŚĆ PŁYT SIĘ NIE NADAJE DO SPRZĘTU AUDIOFILSKIEGO)
- SPRZĘT BYŁ NIEWYGRZANY ALBO NIE ROZGRZANY (to słowo wytrych nr 2)
- JESTEŚ NIEOSŁUCHANY, NIE WIESZ NA CO ZWRACAĆ UWAGĘ, DLATEGO TEGO NIE DOCENIASZ, ALE SPOKOJNIE NAUCZYSZ SIĘ "SŁYSZEĆ"
Zaprawdę, po takiej dawce indoktrynacji głupotą, każdy żółtodziób zaczyna z czasem coraz mniej słyszeć to, co słyszał zanim natknął się na społeczność audiofili, a zaczyna słyszeć to, co chcą forumowi GURU i wpada w trans kup-posłuchaj-sprzedaj-kup coś droższego. I tak to się kręci, audiofile nakręcają tę spiralę najprawdopodobniej nieświadomie (poza kryptodystrybutorami czającymi się w ilości 50% populacji na każdym forum), ale siła destrukcyjna tej machiny jest przemożna.