Mogę coś poknocić ale kiedyś toczyła się na ten temat dyskusja na diyaudio.pl
Swego czasu wyskoczyłem z pomysłem dociążenia membrany jednego z głośników, którym się wtedy zajmowałem, bo jak wiadomo obniża to częstotliwość rezonansową przetwornika - czyli optymistycznie założyłem, że może to poprawić jego pracę w dole pasma. Oczywiście okazało się, że nie jest tak fajnie. Taki zabieg zmienia również dobroć głośnika - tylko już nie pamiętam w którym kierunku (w każdym razie całość co prawda może i gra niżej ale od pewnej wartości masy dodanej zaczyna zamulać i buczeć), oraz obniża jego efektywność. I w tym momencie pojawił się pomysł dołożenia magnesu, który zwiększyłby "moc napędu magnetycznego" przetwornika (czyli ogólnie mówiąc zmienia parametr BL, który jest iloczynem indukcyjności magnetyczne w szczelinie cewki oraz długości cewki, jaka znajduje się w owej szczelinie), a co za tym idzie podniósł jego efektywność. I faktycznie tak jest, magnes podnosi efektywność - czyli można powiedzieć, że "głośnik jest czulszy". Ale uwaga na kolejną pułapkę. Wiele parametrów głośnika ściśle zależy od siebie nawzajem i zmiana jednego z nich (czy to przez najprostsze metody, jak np dodanie masy drgającej albo dodanie magnesu zwiększającego (generalnie zmieniającego) moc jego napędu) powoduje również zmianę innych parametrów - jednych na plus innych na minus. Zmiana dwóch z nich równocześnie wprowadza nam już kompletny chaos w parametrach i głośnik przestaje już być tym samym, tylko nieco zmodyfikowanym głośnikiem a staje się zupełnie innym egzemplarzem.
Generalnie polecam podejście jakie preferuje Lan, czyli dojście do zadowalających efektów metodą prób i błędów. Teoretyzowanie co prawda daje nam jakiś punkt wyjścia ale nie obrazuje nam jednoznacznie charakteru brzmienia głośnika, jaki dostaniemy po wprowadzonych zmianach. Przystępując do owych modyfikacji należy tylko mieć świadomość tego, że nie zawsze osiągniemy dzięki nim zadowalające efekty i czasem (pewnie często) wrócimy do pierwowzoru ;)