Facet wymyślił sobie nie obciążać mostka Graetza dużą pojemnością, żeby nie siał dużymi impulsami prądów podczas przełączania, więc odgrodził resztę kondensatorów potrzebnych do rezerwy prądowej na wyjściu, dławikiem. Poza tym on właśnie stłumi śmieci prądowe. Dobrał dławik tak, że kondensatory kluczowe dla samego wzmacniacza mają częstotliwość rezonansu gdzieś przy 16Hz, i to wystarcza do przewidywanego pasma odtwarzanego na wzmacniaczu audio. Ja bym zrobił inaczej - olał pierwszy kondensator i dławik, a mostek zastosował soft recovery z dodatkowym odprzęganiem diod kondensatorami foliowymi. Dioda się będzie przełączać miękko z małym pasmem zakłóceń, a nie będzie dławika, który hamuje pobór prądu w impulsie a w dodatku jest elementem nieliniowym i to jeszcze z histerezą. No chyba, że wsadzimy powietrzny, ale efekt hamowania prądu i slew rate pozostanie, czyli witaj intermodulacjo!