na rocka i jazz starzy się żegnali, z rozemocjonowanych pianistów śmiali
brat trochę słuchał Purpli, Zeppelinów, Floydów, więc i ja od tych rzeczy zaczynałem
ale w pewnym momencie doszedłem do ściany - te rockowe plumkania stawały się powoli nudne, a na inne rzeczy byłem zamknięty
Wcześniej - wygrałem w pokera gitarę - brat zaczął grac jakieś domy wschodzącego słońca, nasze pierwsze plyty to były czerwone gitary i skaldowie - oczywiście pocztówki na Bazarze Różyckiego
kiedyś matka jechała na delegację i zostawiła mnie u ciotki - jej córka nie dość, że pozbawiła mnie dziewictwa, to zaznajomiła z tak dziwnym zespołem jak Blackout Nalepy - to było fascynujące!
zmieniać zaczęło się u mnie w wieku 19 lat, od Davisa z Jazz jamboree słuchanego w radio
Ja słuchałem wtedy Rolling Stones i Jethro Tull - zaczął nadawać kczkowski, {porzucam ortografię bo nic ni e apisze)
darek janiszewski z lublina. Pomieszali mi w głowie estetykę - przedtem myslalem ze nie można słuchać mozartra i Siouxe & Banshes.
wtedy zdałem sobie sprawę, że to nie muzyka jest jest taka siaka czy owaka
tylko że ja byłem głuchy - że pewne rzeczy z automatu odrzucałem, bo na przykład "mi się kojarzyło" (z filmem), czy też było "staroświeckie"
i że brak kontaktu z róznorodną muzyką sprawił, że miałem zablokowaną wrażliwość w pewnych (większości) obszarach
masz rację, ale jak wiesz o moich podejściach do yesów - nic z tego nie będzie
i dlatego właśnie, wracając do tematu wątku, tzw. gust (muzyczny) jest dla mnie niczym innym, jak zafiksowaniem na pewnych wybranych (nieświadomie) obszarach muzycznych
gust oznacza zamknięcie się w bezpiecznym schronieniu (gatunku/ów) przed gigantycznym, ale nieznanym światem muzycznym
zgadzam się z Tobą Maćku - ale jedną muzykę się kocha a inną odrzuca - rozbawiają mnie wątki o chujostwie pinkflojdów.
Co to kurka wodna ma być? Dlaczego mam nielubić Rogera? - albo inaczej.
Nie lubię Jacksona - ale uważam Go za wielkiego artystę. Doceniam.
Wszystkie moje "antymahlery\' weź w nawiqas - z resztą wiem, że tak od pocvzątku zrobiłeś