>> Max, 2011-04-19 19:55:06
(...) ta muzyka jest odzwierciedleniem świata, odbiciem naszej wielobarwnej rzeczywistosci. A akceptacja tej estetyki przebiega co prawda intuicyjnie, ale wiaze sie z "załapaniem" autorskiej idei
To są kompletne, pozbawione jakiegokolwiek znaczenia bzdury, ponure pokłosie "obrazków muzycznych" jakie we wczesnej podstawówce pod grane lub odtwarzane przez panią od muzyki utwory miały malować dzieci.
Wielobarwna rzeczywistość, letnia burza a może jednak tylko katar kiszek po spożyciu nieświeżej ryby?
To nie ma nic do rzeczy, nawet jeśli zaręcza o tym sam kompozytor.
Pozycja nuty na pięciolinii ,częstotliwość, wartość, długość trwania dźwięku ich wzajemne ze sobą związki, harmonia, dysonans, kontrapunkt, uroda, smak całego dzieła - tylko to się liczy.
Kochający mąż chciał zadowolić żonę za pomocą loda i w tym celu sprowadził paryskiego mistrze cukierniczego do Savoya, z tej wielkiej miłości, bla bla bla.... a ja się pytam czy ta Melba jest dobra?
Ach pyszna?
To przestańcie paplać, chcę się podelektować SMAKIEM.
A Mahler okropny, Ryka ma rację - hollywoodzki soundtrack. Tam kompletnie nie ma nic do słuchania.
Są kompozytorzy których dzieła do mnie nie przemawiają, taki np. Scarlatti. To chyba mój najnieulubieńszy kompozytor (trudno powiedzieć dlaczego właściwie, a w czym on diametralnie gorszy od takiego Albibioniego?) ale potrafiłem czasem, słuchając go, odnotować jakiś smaczek, detal, sprytne rozwiązanie, COŚ ŚWIEŻEGO (które i tak nie ratowało całości dokonań).
A ten cały Mahler nieszczęsny brał gitarę, siadał przy ognisku i sobie wybrzdąkiwał snuje. Potem to orkiestrował i dzięki czemu gra się Mahlera w filharmonii a nie na festiwalu piosenki ogniskowej w Wołosatem.
To nie jest muzyka poważna.
To jest muzyka bardzo niepoważna!