Okreslenia "reklama" / "marketing" / "promowanie" w odniesieniu do sztuki, do ktorej mam emocjonalny stosunek dzialaja na mnie jak plachta na byka. Ale rzeczywiscie, nie ma obowiazku kochania muzyki Mahlera, zwlaszcza, ze jest to tworczosc specyficzna, muzyka grymasna, groteskowa, muzyka zmiennych nastrojow, muzyka nadzwyczaj ekspresyjna, celowo epatujaca srodkami stylistycznymi ocierajacymi sie o kicz. To wszystko prawda. A w calosci, to po prostu...Gustaw Mahler.
Zgodze sie rowniez z tym, ze nie ma w tej muzyce niczego nadzwyczajnego i odkrywczego jesli idzie o język muzyczny. Nowatorstwo polega na hiperemocjonalnosci, niespotykanej ekspresji i zmiennosci tej muzyki. Dla mnie, co juz kiesys w innym watku napisalem, ta muzyka jest odzwierciedleniem świata, odbiciem naszej wielobarwnej rzeczywistosci. A akceptacja tej estetyki przebiega co prawda intuicyjnie, ale wiaze sie z "załapaniem" autorskiej idei, związanej z: "budowaniem świata wszelkimi środkami dostępnych technik" - stad wrazenie eklektyzmu, pomieszania, mozaikowosci.
To ze ktos kiedys odkurzyl i wypromowal te muzyke, nie moze miec wplywu na wybory, ktorych dzis dokonuje swiadomy odbiorca. Rozumiem/lubie i cenie/jest mi bliska, wiec po daną muzykę sięgam i slucham. To wyjatkowo prosty wybor.